sobota, 10 lutego 2018

Jak z filmu [4]

Moja głowa poszła o kolejne stopnie w dół, a fioletowe włosy związane w kucyk opadły mi z ramienia. Odwzajemniłam uśmiech, chociaż wzruszenie ramion zdecydowanie nie było wystarczającą odpowiedzią. Ciekawość zmaterializowała się obok mnie i dźgała w ramię, nie chcąc dać spokoju, ponieważ, na Valorein, ktoś wiedział, że to piórolotek, a nie komar o zmutowanych skrzydłach.
Leniwe mrugnięcie oczu, następny uśmiech i krótka odpowiedź, która musiała mi najwidoczniej wystarczyć.
— Lubię to i owo o nich poczytać. — Szyja w końcu zaczęła mnie boleć, więc głowa powoli wróciła na swoje poprzednie miejsce i powoli nią pokiwałam, także ponownie się uśmiechając. Gdzieś tam zapaliła się iskierka nadziei, że byłby ktoś, z kim mogłabym porozmawiać o tych cudownych stworzeniach, ale starałam się zbytnio nie ekscytować, ponieważ istniała szansa rozczarowania się. No, ale on wie, czym jest piórolotek.
Byłam tak skoncentrowana na chłopaku, że nawet nie zauważyłam, iż ludzie się rozeszli, wracając do swoich zajęć oraz planów. Dobra, Carter, wypadałoby, żebyś kogoś poznała ze swojego rocznika, bo tego pana zdecydowanie nie widziałaś w książce od Vene. Cała moja śmiałość gdzieś się ulotniła, a dłoń, którą powoli wyciągałam w stronę bruneta, odrobinę za bardzo drżała.
— Tak przy okazji, jestem Izel, miło mi — przedstawiłam się, unosząc wyżej kąciki ust. Nawet do mojego głosu wkradło się niechciane drżenie, ale zostawmy to. Rozmawiajmy dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis