czwartek, 8 lutego 2018

Wszyscy jesteśmy szaleńcami [6]

— No brawo — parsknął, odchylając się do tyłu, a pewność znowu zaczęła z niego bić. A przynajmniej miałem mieć takie wrażenie, choć dalej zauważałem te ciche iskierki w całkiem ładnych oczach. Przymknął powieki, a ja mu zawtórowałem, również troszkę się rozluźniając, po raz kolejny zagarniając miejsce, przestrzeń i powietrze. — Czwarta klasa? Wymiana? — zapytał, obracając komórkę w dłoni, a ja przechyliłem głowę w bok. — To tak można? — dodał po chwili, a mi pozostało po raz kolejny parsknąć głośnym śmiechem, przeczesać dłonią włosy i uśmiechnąć się ładnie. Dla ładnego chłopca.
— Gdyby nie można było, to bym tutaj obok ciebie właśnie nie siedział, czyż nie mam racji? — mruknąłem pewnie, pokazując zęby w szerokim uśmiechu całkowicie świadomy tego, jak Oakley studiuje mnie kątem oka, wręcz lustruje.
Przyjemne uczucie.
— Wszystko się da. Trzeba mieć tylko odpowiednie kontakty i predyspozycje, a reszta idzie z górki — stwierdziłem po chwili, stukając palcem wskazującym o drewniane oparcie. Moja dłoń, choć zdecydowanie nie daleko, cały czas blisko mnie, tak, żeby nie spłoszyć dopiero co poznanego niebieskowłosego chłopaka, pojechała troszkę, malutko, w jego kierunku, jakby chcąc zagarnąć jeszcze więcej przestrzeni dla siebie, dla mnie, choć nie było to dużo, tak jak chciałbym i mógłbym to zrobić. Jeszcze nie teraz.
Westchnąłem, ponownie zakładając nogę na nogę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis