— Gdyby nie można było, to bym tutaj obok ciebie właśnie nie siedział, czyż nie mam racji? — mruknąłem pewnie, pokazując zęby w szerokim uśmiechu całkowicie świadomy tego, jak Oakley studiuje mnie kątem oka, wręcz lustruje.
Przyjemne uczucie.
— Wszystko się da. Trzeba mieć tylko odpowiednie kontakty i predyspozycje, a reszta idzie z górki — stwierdziłem po chwili, stukając palcem wskazującym o drewniane oparcie. Moja dłoń, choć zdecydowanie nie daleko, cały czas blisko mnie, tak, żeby nie spłoszyć dopiero co poznanego niebieskowłosego chłopaka, pojechała troszkę, malutko, w jego kierunku, jakby chcąc zagarnąć jeszcze więcej przestrzeni dla siebie, dla mnie, choć nie było to dużo, tak jak chciałbym i mógłbym to zrobić. Jeszcze nie teraz.
Westchnąłem, ponownie zakładając nogę na nogę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz