Dotarłem na miejsce, po długiej wyczerpującej podróży marzyło mi się tylko zamknięcie się w swoim pokoju z nadzieją, że nikt mi nie wejdzie w drogę i nie będzie mnie zanudzać swoją osobą. Zmierzając wolnym krokiem ku głównemu placu szkoły, ciągnąc swoją walizkę, spoglądałem na wszystko, co mnie otacza i miałem jedną myśl w głowię „I tutaj zmarnuję lata swojego życia” . Od razu mi się przypomniało, że ma mnie przywitać jakiś Dexter? Tak, Dexter, jestem tak strasznie podekscytowany że będę musiał słuchać o tym co gdzie jest i znosić przy tym towarzystwo jakiejś osoby. Z daleka zobaczyłem postać stojącą na placu, widać było, że na kogoś czeka.
— Oho! To chyba on ma mnie zaszczycić swoją obecnością — pomyślałem.
Zbliżając się, zobaczyłem dopiero jak wygląda, był cholernie wysoki, aż od razu po podejściu miałem ochotę mu zadać pytanie „Jaka pogoda na górze?”. Stwierdziłem, że nie odezwę się słowem, bo jeszcze będzie chciał ze mną gadać, a to mi jest niepotrzebne.
Wyciągnąłem z kieszeni swojej bluzy paczkę papierosów i zapalniczkę, wsadziłem papierosa do ust, odpaliłem i schowałem paczkę oraz zapalniczkę do kieszeni.
Zaciągając się papierosem, podszedłem do chłopaka i stanąłem przed nim z zamiarem nieodezwania się ani słowem.
— Niech się produkuje— pomyślałem.
Stojąc chwilę, paląc papierosa i mierząc go wzrokiem, stwierdziłem, że się jednak odezwę.
— To ty masz mnie oprowadzić po tej pięknej uczelni? — powiedziałem z sarkazmem i się głupio uśmiechnąłem, a w mojej głowię już rodziła się wizja, jak zaczyna się rozkręcać z rozmową i opowiadać mi historię powstania uczelni i różne rzeczy, które nie miały dla mnie jakiegokolwiek znaczenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz