niedziela, 11 lutego 2018

Wszyscy jesteśmy szaleńcami [12]

Chłopak nagle wybudził się ze swojego dziwnego, cichego transu, drgnął, podskoczył i spojrzał się na mnie z szeroko otworzonymi, błękitnymi oczami. O nie, co on wykombinował.
— Wszy — przerwał na chwilę, chcąc przełknąć ślinę — wszystkim? Ciecierzycą też? — zapytał, a po chwili ściągnął brwi i zmarszczył czoło, bo chyba dopiero do niego doszło, co przed chwilą powiedział, a ja zrobiłem to samo, nie do końca rozumiejąc, o co mu chodzi.
Czyżby czekały nas wspólne przygody kulinarne?
— Słucham? — mruknąłem, podnosząc brew do góry zdekoncentrowany.
Bo to nawet nie chodziło o to, że za ciecierzycą nie przepadałem. Po prostu nie zrozumiałem. Tak jak pewnie każdy na moim miejscu. A może Nivan Oakley po prostu został opętany przez samego diabła i zaczął mówić w jakimś dziwnym, obcym języku demonów i innych stworów? Po chwili jednak zaśmiałem się, już po raz kolejny się uśmiechając. No no, chyba niedługo pobiję rekord.
— Rozumiem, że coś ci nie wyszło? — zapytałem, pokazując zęby w uśmiechu. — Przykro mi, za ciecierzycą nie przepadam. — Parsknąłem śmiechem. — Ale ciekawa próba pociągnięcia rozmowy, nie zaprzeczę, chociaż musisz jeszcze troszkę poćwiczyć, bo nie wiem, czy wychowana panienka z dobrej rodziny poleci na losowe pytania rzucone w eter.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis