czwartek, 1 lutego 2018

Wprowadzenie: James [0]

Wypuściłem powietrze z płuc, wstając od biurka i biorąc dokumenty nowego ucznia. Wolno. Zdecydowanie wolno po ostatnim... wypadku. Czas płynął we własnym tempie, a ja we własnym, bo zdecydowanie ledwo trzymałem się na nogach, które jakoś tak raz na jakiś czas potrafiły się pode mną bez powodu ugiąć, po czym znowu następowała panika, bo może znowu straciłem kontrolę? Cały czas zszokowany, przestraszony, że mogę odwalić kolejną rzecz tego typu. Zacisnąłem powieki, wyprostowałem się, strzepałem niewidzialny kurz z koszulki i ruszyłem przed siebie. Bo hej, gorzej być nie mogło? Otrzymywałem tylko wywiercające dziurę w mojej duszy spojrzenia, szepty, plotki, chowanie się i inne tego typu rzeczy, ale potrafiło być w końcu gorzej. Szybkim spojrzeniem omiotłem papiery nowego ucznia, chłopak w moim wieku (już trzy lata na tej uczelni za mną, a dwadzieścia w ogóle!), kolejny James, z Extali, gdziekolwiek to jest, emp. Cudownie, idealnie, perfekcyjnie. Kolejne westchnięcie opuściło moje ciało i otworzyłem drzwi, a po chwili podpierałem ścianę budynku, nerwowo stukając w nią palcem. Ósemki, jak zawsze, tu się nic nie zmieniło, choć teraz zdecydowanie traciłem rytm, gubiłem się, panikowałem. Kurwa, ja cały czas byłem spanikowany, praktycznie się nie odzywałem, a teraz miałem wprowadzić nowego ucznia, co kurwa było zdecydowanie pomysłem idealnym na dobre pierwsze wrażenie dla placówki edukacyjnej. Nerwowy i rozedrgany chłopak po nieplanowanym ataku, a jaki jest planowany, to zdecydowanie perfekcyjna osoba do przywitania nowej osoby.
No cóż, James przybywaj, szybko ciebie oprowadzę i znowu zniknę w pokoju, bo nikomu w oczy nie mogę spojrzeć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis