sobota, 24 lutego 2018

Wprowadzenie: Izel [9]

— Yup, jak najbardziej. No, to teraz chodźmy do twojego pokoju, w sumie to nie musisz się wysoko wspinać. W akademiku znajdziesz też sekretariat, oczywiście królestwo Mińska i Est, naszej ukochanej sekretarki, która zrobi wszystko dla ciebie za dobrą kawę, ale bez kawy nawet nie licz na uśmiech. No może przesadzam, ale wiesz pewnie, o co mi chodzi — stwierdził, przeczesując włosy, a ja kiwnęłam na znak, że rozumiem. Jak do sekretariatu to z kawą, zapamiętać. Ciekawe, jaką kawę pani Est lubi? Trzeba będzie wybadać, ewentualnie próbą błędów dojść do odpowiedniego rodzaju kawy, chociaż to mogłam mocno przypłacić tym, że trafię na nieodpowiednią. — Co o jeszcze... Ah, pokój samorządu jest niestety na samej górze, czwarte piętro, jak wejdziesz to od razu się zorientujesz. Gdybyś miała coś do załatwienia czy coś byś zgubiła, to wiesz gdzie iść. Pomóc ci z bagażami?
Stuknęłam czubkiem buta o podłogę jakby w zamyśleniu i pokręciłam głową, rzucając okiem na swoje rzeczy.
— To nie będzie potrzebne — odpowiedziałam, poprawiając zjeżdżające okulary z nosa okulary[soczewek po prostu nie lubiłam i nie zapewniały mi takiego bezpieczeństwa]. Machnęłam dłońmi, obserwując jak bagaż posłusznie unosi się w górę, żeby podlecieć bliżej mnie, a następnie podążać za mną. Zaklęcia lewitujące przydatne zawsze i wszędzie, zwłaszcza dla ludzi słabszych i leniwych. — Ah, zapomniałam jeszcze spytać, czy są jakieś konkretne zakazy, jakich stworzeń nie można przygarniać w mury uczelni? — spytałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis