No proszę, zleciało, jak z bicza strzelił i sam w końcu doczekałem się miejsca w tej prestiżowej placówce
— To co, szybkie obejście terenu uczelni? — Wybudził siebie, jak i mnie z krótkiego zamyślenia, na co zareagowałem drgnięciem i ponowieniem monotonnego wyrazu twarzy, delikatnego uśmiechu, tak dobrze wyuczonego, chociaż momentami dalej naturalnego. — Główny budynek, biblioteka i proponuję też zobaczenie altanki — dodał, blond kudły zadrżały, okulary zsunęły się z nosa i cały Foma zaczął wyglądać jakoś tak nieporadnie. Pokiwałem jednak głową.
— Przydałoby się, nie chcę skończyć w innym wymiarze, trafiając w nie te drzwi, co trzeba. Prowadź, towarzyszu, ja się nie znam, zarobiony jestem. To znaczy, przepraszam, tak, byłoby bardzo miło...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz