— W sumie to nie, możesz tylko opowiedzieć mi o jakiś perełkach z uczniów czy rzucić ostrzeżeniami przed Mińskiem i nauczycielami, z resztą raczej sobie poradzę sam. No i co gdzie jest, w sumie to też przydałoby się wiedzieć — mruknął, uśmiechając się leniwie. Zalałem go na szybko rzeszą informacji, mniej lub bardziej potrzebnych. Standardowe formułki wyjaśniające, co robić, czego nie robić i za co dostanie po łapach. Serdecznie i po przyjacielsku zachęciłem go do zapoznania się z Duchem Biblioteki, który wprost nie może doczekać się jakichkolwiek nowych studentów, wręcz wyczekuje ich z utęsknieniem. A później zaprowadziłem go do pokoju i sam się zmyłem do własnego.
Na łóżku siedział akurat Foma, do którego zaraz się przysiadłem, zaczynając chłopaka tulić i marudzić coś pod nosem o idiotach, którzy pchają się, gdzie ich nie szukają. Wiedziałem jednak, że lepiej, żeby chłopak dowiedział się tego ode mnie, a nie spotkał nagle Adama na środku korytarza. Z zastrzeżeniem, że jakikolwiek komentarz w stronę mojego okularnego szczęścia skończy się rękoczynami, dosypaniem trutki na szczury do napoju i żałowaniu, że cyjanek skończył się do jednego z eksperymentów parę dni temu.
— Adam przyjechał — wymamrotałem w szyję chłopaka, tuląc go nieco bardziej do siebie. Nawet nie wiedziałem, kiedy znaleźliśmy się w tej pozycji, gdzie moja klatka piersiowa stykała się w plecami chłopaka. Przycisnąłem mocniej jego ciało do siebie. — Chyba powinieneś wiedzieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz