— Chude mięso, strączki, owoce, warzywa, to, co zazwyczaj zalecają. No i te przeklęte dwa litry wody dziennie. — Zmiana oddechu, szybkie mrugnięcie, chwilowe poruszenie nerwów i doskonale wiedziałem, co zobaczył. Nivan jednak nie był plotkarzem ani samobójcą, żeby rozpowiadać o niezbyt miłym widoku, jaki sprawiły mu moje dłonie, więc udałem, że nie widzę jego zdenerwowania. Ewentualnie potem będę martwił się konsekwencjami, ale na razie potrzebowałem ciszy, spokoju, skupienia i odcięcia się od tak przyziemnych kwestii jak własna reputacja.
— Jeśli chodzi o cukrzycę, to nie i nie była powodem mojej... Choroby? Jedyne co mnie zaprowadziło na leczenie nerkozastępcze to kłębuszkowe zapalenie. A raczej powikłania i jakieś błędy lekarzy. — Przewróciłem oczami, słysząc jego miarodajne, ledwo słyszalne mruknięcia. Odsunąłem się w końcu nieco, decydując się nie zakładać na razie rękawiczek, potrzebowałem najpierw je zdezynfekować, najwyżej szybki czar maskujący narzucę i później do pokoju własnego pognam. A na razie...
— Wstawaj, ubieraj się, musimy pogadać — rzuciłem, ale zaraz dokończyłem moją myśl, widząc skrajnie przerażoną minę chłopaka — nie jest jeszcze krytycznie, ale już trzeba mocniej działać, wyjaśniłem. — Szczerze, to nie myślałeś po prostu o wymianie sobie całkowicie nerek, ale z dodatkową terapią przystosowawczą? Jedna ci tam poszła już z dymem, druga tak samo, na odratowanie nie ma szans, ale organizm ma skłonność do majtania i trzecia wydaje się póki co sprawna, ale już widać pierwsze nieprawidłowości. Kto ciebie leczył i jaką metodą póki co?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz