wtorek, 6 lutego 2018

Uważaj [2]

Blondynka uniosła brew, wydęła, teraz już czerwone usteczka i przechyliła głowę, uśmiechając się za chwilę. Tak, Przewalscy z krwi i kości, nie dało się zaprzeczyć. Gdyby człowiek obserwował tylko ich zachowania, nie wygląd, czasem można by było popełnić gafę. Nawet sporo gaf. Bo uśmiechali się wręcz idealnie, przechylali głowę w identycznych momentach i mimo wszystko zielone oczęta były do siebie niezwykle podobne.
— Nawet trzy — odparła, a raczej odparsknęła śmiechem. Delikatnym, dźwięcznym śmiechem Przewalskiej. Jak to jest, że urocze dziewczęta śmieją się uroczo, a ja muszę użerać się z rechotem godnym ropuchy kółkowatej z Aleraji. — To o co chodzi? — dodała, dalej nie zdejmując z buźki tego firmowego uśmieszku, cudownie, nie ma co. Czy wszyscy szczerzyli się tutaj jak głupi do sera? Mieli nadzieję na to, że im poziom hormonów szczęścia podskoczy? A może czekali na cud? Nikt nie wie.
— Nie o co, a o kogo — parsknęłam. — Nasza Gwiazda Betlejemska i nie, wyjątkowo nie chodzi mi o Hopecrafta — mruknęłam, poprawiając warkocz. — O inną gwiazdeczkę, z którą ostatnio coś za bardzo się spoufalasz. Słuchaj, jak zawsze staram się wkopać ludzi w jak największe bagno, tak tu nie mogę przejść obojętnie. Cholera jasna, masz tu wszystkich, dlaczego akurat Oakley? Życie ci niemiłe? — Ściągnęłam brwi, stukając paznokciami o ramię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis