wtorek, 13 lutego 2018

Strach na wróble [8]

Co mogłem powiedzieć, nosić mnie zaczynało jak cholera, a rozwalenie telefonu powoli zaczynało doskwierać. Na dobrą sprawę nie pamiętałem nawet własnego numeru, cudzego tym bardziej, a Sky mnie zabije, jeżeli nie będę do niej pisał co jakiś czas i zdawał relację z tego, co się tutaj odjaniepawla na tym zadupiu, krańcu świata, zwał jak zwał. 
— Najszybciej pójdzie w mieście, ale jak nie chce ci się za bardzo dupy trząchać, to zapraszam do Przewalskiego, zawsze ma jakieś szlugi na zapas. Alkohol najlepiej podwalić od Mińska albo Remusa, a po zielsko, to podobno pojawił się u nas w tym roku jakiś szczególny fan baki, polecam powęszyć. — Bardzo dużo imion, bardzo dużo informacji, z których tylko jedno w miarę sensownie kojarzyłem. Chwila, chwila, coś mi tam w głowie przez opary vernylu powoli zaczynało świtać.
— Mińsk to ten spasiony dyrcio, którego celem życiowym jest zamiana własnej krwi w wino? — spytałem dla upewnienia się, czy na pewno nie myliłem aktualnie osób, bo mój umysł nadal nie do końca pracował prawidłowo. Za mało, za dużo, za zimno, za ciepło. Wszystko na raz. Wsadziłem ręce do kieszeni spodni, żeby nie drgały mi nerwowo na widoku. — Przewalski, to jakiś Foma, którego ogarniała Heather, tak? — Głupia gówniara, też jakby składniej nie mogła mówić, kogo ona tu zna, kogo ona tu nie zna. — A Remus to co to za typ w ogóle jest? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis