Drgnęła, ale za chwilę się opanowała, jakby chcąc udawać, że moje słowa za bardzo ją nie ruszyły. Nie mogłam powstrzymać delikatnego uśmieszku i prychnięcia pod nosem. Przymknęła lekturę i oparła ją o kolana, zerkając na mnie z dołu.
— Hmm, a więc... — mruknęła wreszcie po chwili zastanowienia. — Jest sobie pewien mężczyzna. Przeżył już prawie dziesięć tysięcy wcieleń. Jeśli do równej liczby jego dusza nie osiągnie „doskonałości” - przepadnie. Na dodatek ma romans z Suzie, która jest Śmiercią. Oczywiście jest też kilka zabawnych scen i tekstów. Jednak pewnego razu wszystko zaczyna się komplikować. Jeśli czegoś nie zrobi, przepadnie. To tak w skrócie. — Uniosłam brwi. Beznadziejna bajeczka na miarę Zmierzchu? Myślałam, że ludzie tutaj mają lepszy gust, serio. — Brzmi jak tanie romansidło ze słabą fabułą, ale naprawdę wciąga i jak zaczniesz czytać, to nie będziesz chciała przestać. — Nie tyle, że brzmi, co pewnie nim jest. Wolałam przeciętne obyczajówki do posiedzenia i pomyślenia, o ile w ogóle znajdowałam czas na czytanie. Ale widać było, że sama dziewczyna znajduje w lekturze wiele frajdy, chociażby po samym wyrazie jej twarzy i cholera jasna, rozumiałam, kiedy naprawdę kochało się coś, a nie kogoś. Dlatego może nie zdecydowałam się mieszać jej uczuć z błotem. A może po prostu dziewczyna zagrała mi swoją osobą na emocjach w sposób identyczny jak Przewalska? — Jeśli będziesz chciała, z chęcią ci ją pożyczę. — Uśmiechnęła się ładnie, a ja wyjątkowo odparłam tym samym.
— Jeśli znajdę chwilkę na odkorowanie się, to na pewno dopytam. Brzmi... Ciekawie. — Skinęłam głową i puściłam ręce luźno.
Wydęłam usta, słysząc łupnięcie, a po chwili widząc jakiegoś nieogarniętego pierwszaka, który pięknie usadził się na podłodze zaraz po tym, jak przeklęta ławka postanowiła się pod nim zdematerializować.
— Mówiłam? — Parsknęłam śmiechem, wskazując na obolałego chłopaka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz