poniedziałek, 5 lutego 2018

Stolarz płakał, jak sprzedawał [1]

Pomyśleć, że lekcje miały się zacząć już niedługo. Mimo tego wakacyjny luz nadal wszystkich nie opuścił. Zdawać by się mogło, że nikt nie myślał o zejściu już na ziemię. Ja zaś szukałam tylko jakiegoś miejsca do przycupnięcia i poczytania książki. Pierwszy raz od dłuższego czasu znalazłam całkiem interesujący tytuł, a i fabuła była ciekawa. Temat trochę egzystencjalny, szczypta romansu i łyżka reinkarnacji oraz ludzkiego istnienia. Zapowiadało się dobrze. Przynajmniej nie była to dwuczęściowa historia opisana z punktu widzenia psa. Chociaż po tej lekturze zaczęłam inaczej patrzeć na te zwierzęta, a obserwując mojego Łatka, zastanawiałam się, o czym może akurat myśleć. Byłam wtedy z nim na spacerze, a on chwilę później zaczął srać, patrząc mi perfidnie w oczy. Już nigdy później nie próbowałam zgadywać, co myślą psy. Szukając dobrego miejsca, starałam się wybrać te jak najcichsze, bez dużej ilości osób. Mimo wszystko nie lubiłam zbędnego hałasu, nawet jeśli zazwyczaj mi nie przeszkadzał. Ostatecznie udało mi się coś znaleźć. Dumna ze swojego znaleziska już miałam usiąść.
— Nie polecam tej ławki — mruknęła jakaś dziewczyna, a ja niemalże podskoczyłam, bo wcześniej jej nie zauważyłam. — Co prawda, to prawda, najładniejsza na uczelni, ale uwielbia się dematerializować pod uczniami. W zeszłym roku prawie nam jednego na wózku posadziła, tak zaorał dupskiem, że mu kręgosłup pierdolnął. — Na jej twarz wkradł się jakiś taki dziwny uśmiech.
Miała dosyć nietypowe, zielono-pomarańczowe włosy zaplecione w dwa warkocze, a zielonkawe oczy zdawały się przeszywać na wylot. Postanowiłam jednak jej zaufać, bo to, co mówiła, brzmiało całkiem wiarygodnie. Spojrzałam na zdradliwą ławkę, bo wolałam nie spędzić reszty życia na krześle z kółkami.
— Um, dziękuję za ostrzeżenie. — Uznałam za stosowne podziękować jej. Bądź co bądź, nadal będę zdrowa dzięki niej. — Jestem Nanette. Miło mi cię poznać. — Uśmiechnęłam się, wyciągając w stronę dziewczyny rękę.
Nowych znajomości na początku roku nigdy zbyt wiele, czyż nie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis