czwartek, 1 lutego 2018

Poszukiwanie zaginionej mutacji [4]

Przejąłem od nastolatki cały stos kilka książek, gdy tylko dostałem sygnał potwierdzający moją prośbę i zezwalający na udzielenie pomocy. Krótki spacer między półkami, regałami i całą masą kurzu, by koniec końców, prowadzony przez dobrze rozgarniętą dziewczynę, trafić przed wielki zbiór ksiąg od genetyki.
— To, czego szukamy? — Poklepała miejsce obok siebie, uśmiechnęła się delikatnie i zachęciła do przyłączenia się do niej. Modliłem się, żeby przypadkiem biblioteczny demon nie postanowił spłatać nam ździebko niebezpiecznych figli, jak to miewał w zwyczaju. — Aurel, prawda? — spytała nagle, na co pokiwałem głową w odpowiedzi i posłałem dziewczynie uśmiech. — Mojego imienia pewnie nie znasz, Sofia, nie kręcę się dużo po szkole — dodała, rumieniąc się, odgarniając zagubione kosmyki i uciekając wzrokiem do swoich palców. Sofia, zanotować, rzeczywiście, nie widywałem jej często i nie kojarzyłem, ale to chyba głównie z powodu mojego zeszłorocznego przebywania ciałem, ale duchem już średnio.
Ukłucie w piersi, bo błękitnych oczu dalej, jak nie było, tak nie ma, a radosny śmiech już dawno przestał obijać się w mojej głowie. Bo zaczynałem zapominać, jak brzmiał ukochany głos, za co najchętniej naplułbym sobie w twarz. Bo nie pamiętałem, jak pachniał. Bo dotyk palców na czole, przeczesujących rytmicznie włosy, wydawał się tak odległy i wspominałem go, jakby muśnięcia ducha, powoli rozmywającego się w przestrzeni.
I powinienem przestać o nim myśleć, bo jeśli spędzę kolejny rok, zatruwając sobie myśli, serce i żołądek lazurowymi oczami, które dalej czaiły się w krańcach umysłu, dalej tak pięknie się świeciły i dalej kojarzyły mi się z zimowym, chłodnym niebem, kiedy to przyszło mi do niego pójść z bruzdą na czole i zmartwieniem ciążącym na duszy, to skończę popsuty i spróchniały, zgorzkniały, jak stary dziad.
Dalej brakowało mi powietrza, a kwiaty kwitły coraz piękniejsze.
— Tak, tak, Aurel, miło mi ciebie poznać, Sofio. — Wróciłem nagle na ziemię, z mocnym łupniem i mętlikiem w głowie. — A szukamy tego — powiedziałem i zaprezentowałem się dłońmi, posyłając dziewczynie niemrawy uśmiech.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis