— Mam taką nadzieję — mruknąłem, podpierając brodę na dłoni i dalej skanując wzrokiem literki, mnóstwo literek, wirujących literek, zlewających się w jedną, dziwną breję, która wręcz tańczyła na papierze. Zamrugałem agresywnie i fuknąłem, bo nie podobały mi się te halucynacje, zwidy, jakieś błędy umysłu, który ostatnio coś słabo ze mną współpracował, a wręcz utrudniał podjęcie się jakiejkolwiek czynności, która wymagała czegoś więcej, niż wyuczonej pracy mięśni.
Od zawsze byłem rozbity i rozkojarzony, ale ostatnio przechodziło to ludzkie pojęcie.
— W internecie, ale raczej mało mi powiedział — dodałem, wpatrując się w wyżyłowaną, modrą dłoń i kciuk, który okręcał kółka na skraju kartki. Chwila przerwy, odpoczynku, nie przeglądałem książki zbyt długo, ale miałem wrażenie, że jeszcze chwila i padnę na zbity pysk, dostanę oczopląsu, a mój zdrowy rozsądek i umiejętność logicznego sklecania myśli szlag jasny trafi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz