sobota, 24 lutego 2018

Niezapowiedziane spotkania [5]

— To. Brzmi. Świetnie. Cudownie, już nie mogę się doczekać. Taniec, stroje, dekoracje. To będzie coś niesamowitego. Będzie walc? Znaczy, pewnie walc, ale wiedeński czy angielski? Oba są równie piękne, choć osobiście wolę angielski, bo jest taki bardziej płynny, dużo uniesień. Jednak biorąc pod uwagę, że nie każdy jest urodzony do tańca, polecam wiedeński. Kroki są proste, powtarzają się i ogólnie szybko wchodzą do głowy. — Skinąłem ze zrozumieniem głową, wpatrując się w rumieniącą się z ekscytacji twarz Nan. Cała impreza wydawała się naprawdę ją oczarować, nie mogłem się nie uśmiechnąć, widząc, jak bardzo promienieje na wieść o zwykłym balu. — Ze wszystkim ci pomogę! Obiecuję dać z siebie wszystko. Samo uczestniczenie w balu brzmi super, ale organizowanie jest jeszcze wspanialsze. Będzie dużo pracy, ale damy radę. — Roześmiałem się dźwięcznie, wsłuchując się w melodyjny, naładowany emocjami głos dziewczyny. 
— Przepraszam, za dużo gadam. I za szybko. 
— Spokojnie, nadążam. — Poszerzyłem uśmiech. — Muszę cię niestety zmartwić, walca będziemy tańczyć pomiędzy jako rozproszenie, na wejście mamy tradycyjny, anorski. Ale w razie czego polecam się do nauki. — Wstałem, skłaniając się teatralnie przed dziewczyną i wyciągając dłoń jak do tańca. — A za pomoc w organizacji dziękuję, Mińsk oszalał z ogarnianiem tej roboty, zdecydowanie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis