— Podziękuję. To wcale nie tak, że ci nie ufam, bo dopiero co cię poznałem, okazuje się, że wiesz, jak się nazywam i bijesz mnie książką po głowie. Po prostu nie trzeba, serio. — W sumie gdy tak teraz o tym mówisz, to mnie zastanawia co ja odpitalam. Prawdopodobnie jestem sobą. — A więc Izel, tak? Czemu akurat robaki, co? — Kiwnęłam głową na znak potwierdzenia na pierwsze pytanie, chowając buteleczkę do kieszeni i zastanawiałam się nad odpowiedzią na drugie pytanie. "Czemu akurat robaki"? Właściwie nie wiedziałam tak do końca. Może to miało związek z tym, że byłam do nich w pewien sposób podobna. Może to dlatego, że uwielbiałam je obserwować, po prostu na nie patrzeć.
— One są po prostu cudowne. Poza tym to całkiem ciekawe, że niezależnie od tego jak długo będziesz je zabijać, one zawsze są — odpowiedziałam w końcu, wzruszając ramionami i poprawiłam odruchowo spinkę w kształcie biedronki we włosach. — A tak porzucając moją fascynację, panie Nivan, przejdźmy na pańskie. Czym się pan interesuje, nie licząc mordowania pająków? — zadałam pytanie teatralnie dystyngowanym tonem, jakbyśmy prowadzili wyjątkowo poważną dyskusję. Jednak gdzieś na moich ustach majaczył ni krzywy, ni rozbawiony uśmiech. Bo przewodnik przewodnikiem, ale miło jednak poznać kogoś przez rozmowę, a nie stertę papieru wciśniętą w twardą oprawę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz