Wakacje były naprawdę cudowne i nawet nie zwróciłam uwagi na urodziny, które minęły sobie tak jak powinny, czyli jak zwykły dzień, bez większego, ale też mniejszego znaczenia. Na dodatek miałam dla Aurelka jeszcze kolejne odbitki zdjęć od Eana do albumu, bo Fiołek, gdy tylko przybył do Azylu, to zaraz zaczęła się sesja fotograficzna z udziałem Hortensji. Uśmiechnęłam się do siebie w zamyśleniu, powstrzymując chichot. Tak, to zdecydowanie były dobre wakacje.
— Cześć, Pelciu. Przepraszam, że zniknąłem bez słowa.
Oszwmordę,nanajcudowniejszekwiatytegoświata.
Zamarłam, słysząc znajomy głos i czując cudzą dłoń na ramieniu. Obróciłam się natychmiastowo i bez większego zastanowienia, objęłam rękoma szyję osoby, która zniknęła, pozostawiając po sobie dość dużo smutku i zdezorientowania. Zaraz jednak moje place dotknęły twarzy Margaretki, a ja wymamrotałam ciche pytanie, jakby nie do końca wiedząc, czy przede mną stoi ta osoba, o której myślę, czy ktoś płata mi bardzo paskudnego psikusa.
— Wydaje mi się, że ja to ja, ale nie jestem w sumie pewny. Może ktoś podmienił mnie w nocy gdy spałem, a ja nawet o tym nie wiem? Jak myślisz, ktoś podmienił mi pół mózgu? Kosmici istnieją? — Przytuliłam go najpierw mocno, nie odpowiadając na jego potok słów, a potem odsunąwszy się, uszczypnęłam go w policzki z naburmuszoną miną, mrużąc niezadowolona oczy.
— Zabić cię to mało, wiesz? Adres mój znasz, numer też, istnieje coś takiego jak listy i SMS-y — wyburczałam, "rozciągając" mu twarz, na tyle mocno, żeby odczuł dyskomfort, ale nie na tyle mocno, żeby go bolało. — Tęskniłam. Tęskniliśmy — dodałam cicho, puszczając go i potargałam go po ciemnych włosach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz