piątek, 16 lutego 2018

Niech żyją pajęczaki! [14]

Nie umiałam powstrzymać serdecznego śmiechu na widok jego miny i pokręciłam głową z niedowierzaniem oraz rozbawieniem. Cóż, chciałam hodować motyle, ale bez szkody dla innych, a mole zdecydowanie by sprawiły, że ubrania chłopaka nadawałyby się do wyrzucenia... Albo zjedzenia, skoro mówiliśmy o molach.
— Wiesz, raczej niechętnie, jak mam być szczery. — Na jego twarzy pojawił się skrzywiony grymas, a mój uśmiech mimowolnie się poszerzył.
— Żadnej innej odpowiedzi się nie spodziewałam — powiedziałam ni uroczystym, ni rozbawionym tonem, splatając dłonie za plecami i szczerząc się jak głupia do sera.
— Skończmy już tę gadaninę o stawonogach, jeszcze chwila i zacznę mieć wrażenie, że jakiś włochaty osobnik łazi mi właśnie po ramieniu. — Przetarł ramię, jakby rzeczywiście jakiś robak postanowił zrobić sobie spacer po chłopaku.
— Zapomniałeś sprawdzić drugie ramię — odpowiedziałam słodko, nie kryjąc tego, jak bardzo bawiła mnie ta sytuacja. Cóż, co poradzić, że niecodziennie wyskakuje na ciebie jakaś panna z książką i uderza cię nią, bo podniosłeś rękę na biednego pajączka? Przynajmniej są dwa plusy. Walnęłam go książką, więc nie miałam żadnych hamulców. Teraz pomyśli dwa razy, nim sięgnie po gazetę bądź kapcia, żeby posłużyć się nim jak bronią do tępienia pajęczaków. A jak sięgnie, to może być pewien, że przylecę z drugiego końca świata, żeby mu oddać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis