piątek, 16 lutego 2018

Niech żyją pajęczaki [12]

Chłopak wyglądał na co najmniej zmieszanego oraz zamyślonego, jakby odpowiedź na moje pytanie była bardzo trudna. Uniosłam nieco brwi, a w moich oczach pojawiło się kolejne, tym razem nieme pytanie. Nie miałam zbyt wielkich nadziei, że dyrektor będzie dobrotliwym panem, który pokiwa głową i zgodzi się na wszystko, o co tylko uczniowie poproszą. Ba, wręcz przeciwnie. Co prawda działu pod tytułem "Kadra nauczycielska" nie przekartkowałam, ale listy od Vene i fakt, że w wakacje siedziała, jedząc szarlotkę i płakała ze szczęścia, bo "w końcu znalazła się w miejscu, gdzie nie musiała przemycać cukru", mówiły same za siebie.
— Jedenaście? — W tym momencie się skrzywił, a moje brwi powędrowały odrobinę wyżej, zaś usta ułożyły się w nieznacznym, rozbawionym uśmiechu. — Nie wiem, niestety przez ten rok nie udało mi się znaleźć sposobu i myślenia tego osobnika i na niego. Samorząd może ci ładniej doprecyzuje to wszystko i powie, jak prawdopodobnie zareaguje. Ja tam nie wiem, nie znam się, zarobiony jestem. Kapiszon jebany. — Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem. Czyli trzeba zajść przy okazji do pokoju samorządu uczniowskiego i poznam kolejne zacne persony.
— Motylarnia powiadasz? Moja szafa wam nie wystarczy? — Miałam ochotę przewrócić oczami, wzruszyć ramionami i uśmiechnąć się jednocześnie, ale rzuciłam mu jedynie wesołe spojrzenie.
— Cóż, jeśli tak bardzo chcesz, mogę w niej wyhodować mole, to zawsze jakaś alternatywa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis