— Jedenaście? — W tym momencie się skrzywił, a moje brwi powędrowały odrobinę wyżej, zaś usta ułożyły się w nieznacznym, rozbawionym uśmiechu. — Nie wiem, niestety przez ten rok nie udało mi się znaleźć sposobu i myślenia tego osobnika i na niego. Samorząd może ci ładniej doprecyzuje to wszystko i powie, jak prawdopodobnie zareaguje. Ja tam nie wiem, nie znam się, zarobiony jestem. Kapiszon jebany. — Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem. Czyli trzeba zajść przy okazji do pokoju samorządu uczniowskiego i poznam kolejne zacne persony.
— Motylarnia powiadasz? Moja szafa wam nie wystarczy? — Miałam ochotę przewrócić oczami, wzruszyć ramionami i uśmiechnąć się jednocześnie, ale rzuciłam mu jedynie wesołe spojrzenie.
— Cóż, jeśli tak bardzo chcesz, mogę w niej wyhodować mole, to zawsze jakaś alternatywa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz