Zdążyłam skończyć czytać uczniów z obecnego, drugiego rocznika, gdy kątem oka zauważyłam pewną personę, która zamachiwała się na Cesarzowi winnemu pająka. Przysięgam, że ja nie biję innych bez powodu i nie mam skłonności do agresji, przeważnie siedzę sobie cichutko, gdzieś tam w tle i istnieję sobie bezproblemowo. Po prostu to zmaterializowanie się obok chłopaka i zdzielenie go książką było odruchem bezwarunkowym, wyćwiczonym przez przebywanie w żeńskiej szkole, gdzie większość dziewczyn panicznie chciała zabić niewinne stworzenie. Klnę się na moją hodowlę mrówek!
— Nie na mojej warcie! — fuknęłam, poprawiając spadające z nosa okulary i stanęłam przed nim, chroniąc pająka własnym ciałem. — Ja rozumiem, że można nie lubić, ale tak ci bardzo to w życiu przeszkadza? — burknęłam, spuszczając nieco z tonu. Rozpoznałam w nim jedną z licznych osób z książki i jedyne, co zapamiętałam o nim, to imię. Nivan brzmiało, jeśli się nie myliłam. Trzeba będzie posiedzieć nad tym podręcznikiem jeszcze trochę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz