Przewalska ze spokojem wpatrywała się w moją żmudną pracę, dużo lenistwa i mało pośpiechu poprzecinane przerwami na piwo z Oakleyem, co było doskonale widoczne przez niedokończone części rysunków. Ba, całe prace.
— W sumie to chyba powinnam się zbierać... — powiedziała nagle, gdy wróciła do okna i wystukała tajemniczy rytm, możliwe, że jakiś sygnał [nie] tymi swoimi szczupłymi palcami o parapet. — Jakbym ci przeszkadzała to mów, nie mam z tym problemu, serio... — Gdy dziewczyna rzuciła takim komentarzem, ja mogłem tylko spojrzeć na nią z wysoko uniesionymi brwiami i parsknąć śmiechem, chociaż powiem szczerze, oburzenia nie ukrywałem.
— Jakbyś mi przeszkadzała, to nawet nie znalazłabyś się w tym pokoju, zacznijmy od tego, dobrze? — fuknąłem, obracając się w stronę dziewczyny i zakładając nogę na nogę. — Jesteś tu przeze mnie chętniej widywana, niż Oakley, serio, siedź do woli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz