wtorek, 20 lutego 2018

Masz bardzo ładne oczy [26]

— Pierwsze co o tym słyszę — mruknął, cały czas kombinując przy czarnych rękawiczkach, a w mojej głowie wcale nie pojawiło się pytanie, czy aby na pewno nie jest mu w nich za ciepło. Zachowałam je jednak dla siebie, ten jeden, jedyny raz stwierdziłam, że lepiej wścibską po prostu nie być i po prostu parsknęłam cicho śmiechem, bo w końcu skąd miał ją znać. — Wyznaję zasadę, Karma istnieje, ale tak właściwie to ta twoja też brzmi bardzo dobrze, może się do niej zastosuję — stwierdził, pocierając nerwowo kark, a ja tym razem spojrzałam na niego, nie kryjąc się z tym zbytnio i przekręciłam głowę w prawo. — Pozwolisz, że na chwilkę zajmę się swoimi sprawami, gość się do woli, po prostu muszę po dokańczać kilka rzeczy — oświadczył, podnosząc się z łóżka, a ja w odpowiedzi pokiwałam tylko głową wpatrzona w niego jak obrazek.
Możliwe, że po prostu się na chwilę wyłączyłam, ale szybko powróciłam do żywych, westchnęłam i podniosłam się za nim, ale zamiast do biurka podeszłam do okna, by po prostu wyjrzeć na zewnątrz, choć mało co było widać, słońce w końcu zaszło. Zastukałam palcem o parapet, poprzyglądałam się chwilę, ale bądźmy wszyscy poważni, moją uwagę zdecydowanie przykuwał bardziej Yamir namiętnie pracujący z ołówkiem w ręce, siedząc przy biurku. Po cichu podeszłam do biurka, stając za chłopakiem i pochylając się nad nim, a raczej obok niego, ale nie na tyle, żeby zabrać całą jego przestrzeń osobistą. Bo w końcu mało kto lubił ludzi wpychających nos do cudzych prac.
— Mogę? — mruknęłam cicho, patrząc jak dłoń porusza się we własnym tempie.
Bo w sumie to nawet nie wiedziałam, czy pochylać się mogę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis