Nagłe zaprzeczenie, pokręcenie głową, sprzeciw i wszystko to razem połączone, wymieszane w wielkim kociołku i przedstawione w formie Wandy, która nie chciała zaakceptować mojej propozycji.
— Nie, naprawdę, nie chcę, znaczy nie, że nie chcę, tylko nie musisz, dziękuję, ale nie musisz, to przecież ganianie na drugi koniec akademika, naprawdę, nie trzeba — rzuciła szybko, jednym potokiem słów, agresywnie. Zacząłem się gubić i babrać w tym, co mówiła, więc jedyne co mi zostało, to pokręcenie głową i cichy, zdesperowany śmiech. Każdy krok może być krokiem niechcianym, wrogo odebranym, jakimś takim dziwnie, spokojnie Yamir, tylko poruszasz się po polu minowym, spokojnie. — Masz bardzo ładne oczy — dodała po chwili, już całkowicie zbijając mnie z tropu i całkowicie wysyłając mnie do innej galaktyki i całkowicie gubiąc mnie w zielonych, ciekawskich świata, a teraz obolałych oczach. Poczułem gorąc bijący mi do głowy, rumieniec na twarzy i już wiedziałem, jak czuł się Oakley, gdy chował się podczas pisanin z Wandą pod kołdrę, albo krył twarz w koszulce i burczał niezrozumiałe zbitki pod nosem, mając nadzieję, że nie wiem, o kogo może mu chodzić, chociaż już chyba każdy znał jego Piętę achillesową.
Dlatego szybko poderwałem się z miejsca, podreptałem do szuflady i wytargałem z niej termofor.
— Dzięki? Za chwilę wrócę — rzuciłem, opuszczając pokój, głośno wzdychając i pędząc na złamanie karku do zielonowłosej złodziejki sprzętów AGD. Ta niezbyt wzruszona moim zachowaniem oddała czajniczek do dowolnego użytku.
W tak zwanym międzyczasie, pomiędzy gotowaniem się wody, wlewaniem wrzątku, a wróceniem do blondynki zdążyłem się jako tako ogarnąć.
— Proszę, mam nadzieję, że pomoże — powiedziałem, wręczając jej termofor w ładnym, fioletowym „sweterku” i uśmiechając się na tyle ładnie, na ile potrafiłem. Ignoruj komentarz o oczach, ignoruj komentarz o oczach, ignoruj komentarz o oczach...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz