piątek, 23 lutego 2018

Love Yourself [9]

— Nieszczęsne czwarte, sama góra i katorga, niech projektanta tego budynku zwolnią w trybie natychmiastowym. — Westchnął, a ja się zaśmiałam. No tak, umiejscawianie kogoś na wózku na ostatnim piętrze należało do dość ciekawych wyborów. Swoją drogą, to pierwszy raz jak jechałam tą windą. Ciekawe czemu nikt się do tego wcześniej nie rwał, w końcu to nie tak, że nam leni brakuje w tej szkole. Czyżby winda również skrywała jakieś mroczne sekrety? Spojrzałam dookoła siebie, jakbym miała przed sobą zobaczyć zaraz jakąś czarną dziurę, w którą byśmy wpadli, gdybyśmy tylko poszli o krok, albo obrót kołami, za daleko. — I ciastka czekoladowe powiadasz? Widzę, że wszyscy ubezpieczyli się na cukrową głodówkę — powiedział, zwieszając nisko głowę. Czyżby sam nic nie zabrał? Ale przecież to nie szkodzi. Ja spakowałam ciastka po prostu, dopiero po przyjeździe dowiedziałam się o zakazie cukru. Nie, żeby ktoś się nim przejmował. Zamkną nas wszystkich za te ciastka bunkrowane w pokojach.
Winda zatrzymała się na trzecim piętrze i otworzyła drzwi. Spojrzałam zawiedziona na tablicę numerową. Myślałam, że winda w magicznej akademii jednak się do mnie odezwie. Wyszłam i poszłam raźnym krokiem do pokoju. Wpadłam, złapałam ciastka i wypadłam z pokoju, zanim chłopak zdążył się obejrzeć.
— No, teraz możemy jechać z powrotem na dół — powiedziałam, śmiejąc się i znowu wcisnęłam guziczek przy windzie, która od razu otworzyła się, jako że jeszcze tam stała. — Chyba że jeszcze chcesz herbatę — dodałam szybko, w połowie obracając się w drugą stronę i stojąc w wahaniu, przenosząc ciężar ciała z jednej strony na drugą, czekając, aż chłopak podejmie decyzję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis