Mimo że się spodziewałam potrząśnięcia, bądź rozbujania mojej dłoni, to i tak jakaś część mnie sprawiła, że niemal odskoczyłam od chłopaka, gdy chwycił mnie za rękę. Jednak jak stałam na swoim miejscu, tak stałam dalej z uśmiechem na twarzy.
— Damien, cała przyjemność po mojej stronie. — Cichy ton, kiwnięcie głową i coś na kształt ukłonu, na co odruchowo zareagowałam dygnięciem, a na moją twarz przedostało się odrobinę nerwowości. Nie wiedząc za bardzo, co zrobić z dłonią, zgarnęłam kosmyki, który się wymknął spod dyktatury frotki z motylem, za ucho, a potem schowałam ją za plecami, palcami szarpiąc drugi rękaw od mundurka. Pomimo całej otoczki niepewności nadal wbijałam w niego ciekawski wzrok, a ja szukałam odpowiednich słów, żeby zadać pytanie, na które otrzymam zadowalającą mnie odpowiedź. Cisza się ciągnęła, a Ciekawość dalej stała obok mnie i dźgała mnie natrętnie w ramię, jakby mnie popędzała oraz zachęcała jednocześnie.
— Więc... — zaczęłam, nie umiejąc się zmusić do teatralnego tonu, jak to było przy spotkaniu z Tym, Który Nie Cierpi Pająków i Trzeba Przed Nim Je Bronić [tak miałam zamiar używać tego tytułu z uśmiechem na ustach]. — Lubisz owady? — spytałam w końcu, nie umiejąc znaleźć innych słów, w które mogłabym to wszystko ładniej ubrać. Nigdy nie byłam w tym dobra.
Mimo woli głowa znowu poleciała w bok, a moje oczy zaczęły błyszczeć na samo słowo "owady", uśmiech delikatnie się poszerzył. Co poradzić, że tak bardzo je uwielbiałam?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz