piątek, 16 lutego 2018

Jak z filmu [12]

Uśmiechnęłam się z wdzięcznością, gdy chłopak kucnął, żeby ułatwić mi dostęp do włosów i już nie musiałam aż tak bardzo stawać na palcach, bojąc się, że pociągnę go zbyt mocno za czarne kosmyki.
— To chyba dobrze. — Usłyszałam, jednak nie odpowiedziałam, koncentrując się na tym, żeby poskromić fryzurę chłopaka, a każde pasmo ustawić na odpowiednim miejscu, żeby kok nie rozpadł się zbyt szybko. Notabene musiałam przyznać, że chłopak miał bardzo przyjemne w dotyku włosy i chętnie poplotłabym mu warkoczyki, ale wystarczyło mi jedno zderzenie, podczas którego odpitalałam różne rzeczy, przez które najchętniej zbudowałabym sobie muszlę i się w niej schowała. Dlatego się opanujmy i po prostu zwiążmy tego koka, a potem się odsuńmy.
Przygryzłam wargę z zawahaniem, ale przypięłam chłopakowi spinkę ze srebrnym żuczkiem. No co? Żeby się lepiej trzymało.
Gdzieś z tyłu głowy słyszałam, jak jakaś część mnie z głośnym plaskiem przywaliła sobie dłonią w czoło. Nie dziwiłam się jej.
— Dziękuję — powiedział, gdy skończyłam i się wyprostował, posyłając mi naprawdę ładny uśmiech. Speszyłam się, spuszczając wzrok oraz poprawiłam nieco zbyt gwałtownym ruchem okulary. Odwzajemniłam niepewnie uśmiech.
— Nie ma za co — odpowiedziałam, ponownie od początku dziabiąc czubkiem stopy Cesarzowi winną podłogę. Jeśli moja pewność siebie choć trochę wzrosła, to właśnie chyba się zakopała pod ziemią i zaczęłam żałować, że schowałam szkicownik, bo tak to miałabym czym zasłonić. — Pomożesz mi z poprawką owadów? — wymamrotałam cichutko, mimowolnie się kuląc. Niby takie zwykłe pytanie, a miałam ochotę zniknąć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis