— Przepraszam, Damien, ale gdybyś częściej się czesał, to nie byłoby takich problemów! Stary, zasmarkany gówniarz, a kłaki za chwilę trzeba będzie zerżnąć do zera, jak tak dalej pójdzie. Ciesz się, że w ogóle chce mi się z tym walczyć, powinnam była rzucić ci tą szczotą w ryj i całkowicie cię zignorować — odparła całym monologiem, jak to miała w zwyczaju, a ja jedynie uśmiechnąłem się pod nosem i znowu zacząłem kręcić kółka kciukami.
xXx
Ledwo co poprawiłem rękawy za dużego swetra, a w plecy, jak najmniejszy, a jednocześnie największy taran, wjechała mi, jak się po chwili okazało, fioletowowłosa nastolatka. Pokręcenie głową i opadnięcie na kolana, bo z jej książki, notatnika, czy co to tam było, wypadło stanowczo za dużo kart. No, a gdzieś obok sterczały okrągłe denka od słoików, okulary, bez których już połowa społeczności nie jest w stanie funkcjonować. Stajemy się niezwykle upośledzoną rasą.
— Bardzo przepraszam. — Usłyszałem gdzieś tam z dołu. Badanie dłońmi podłogi jak w tych wszystkich kreskówkach. Ludzie się przypatrywali, wymieniali ciche chichoty, a mi zostało tylko kucnąć, wściubić okulary na jej nos i sięgnąć po pierwszą lepszą kartkę, bo zdążyła w międzyczasie zebrać wszystko, co do niej należało.
Szkice robaczków. Bardzo ładne szkice, bardzo ładnych robaczków. Uśmiechnąłem się pod nosem i oddałem jej stronę.
I mimo że mówić bardzo nie chciałem, to uwaga sama uleciała spomiędzy suchych warg.
— Piórolotek pięciopiór ma nieco dłuższy odwłok. — Pozostało mi jedynie odgarnąć kosmyk za ucho i stanąć prosto, czekając, aż dziewczyna wytarabani się z kucek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz