Aby następnie podejść do niego powoli i muszę przyznać, może ciut za bardzo dałam ponieść się emocjom, może musiałam po prostu wyżyć się na
Ale to wszystko nie powstrzymało mnie przed uniesieniem dłoni i uderzeniem chłopaka w policzek. Za to wszystko, za tą wyższość i chłód, to pogrywanie, za ten jedyny pocałunek. Oczywiście, że nie tylko on był winien, bo przecież do jakiejkolwiek relacji potrzeba dwójki osób. Ale jednak był winny, bo doskonale zdawał sobie sprawę od samego początku, że to nie wyjdzie. A jednak pozwalał.
Oboje pozwalaliśmy.
Odwróciłam się na pięcie, duma i złość powróciły, a smutek schowałam gdzieś z tyłu głowy, bo i tak miał powrócić wieczorem, aby nie dać Vene normalnie się wyspać.
— Było miło. Naprawdę — szepnęłam, stojąc przy drzwiach i kładąc dłoń na klamce.
Bo w sumie co więcej mogłam mu powiedzieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz