sobota, 24 lutego 2018

Czarownicy pies [13]

Stałam z boku, a dialog się ciągnął. Monologi kobiety, przerywane krótkimi jękami i zaprzeczeniami ze strony nauczyciela. Dla mnie nauczyciela, dla niej... przyjaciela? Kiedyś chyba, teraz już sama nie wiedziałam. Chociaż w sumie ja też już średnio go widziałam jako przykład, jako kogoś, na kogo się patrzy z podziwem. Trochę już nie był w moich oczach nauczycielem. Co nie znaczyło, że miałam zaraz lecieć do kogokolwiek im o tym wszystkim opowiadać. Bo po co? Mimo wszystko dość lubiłam pana Remusa, a ludzie zaczęliby tylko jeszcze bardziej gadać. Dlatego nie miałam zamiaru opowiadać nic, nawet Herze.
Kobieta gadała i gadała, aż powiedziała wszystko, co chciała i wyszła. Tak po prostu, zostawiając nas samych. A w sumie jego, bo ja dalej stałam z boku i pewnie nawet zapomniał, że tu jestem.
— Przepraszam. — Usłyszałam nagle, wypowiedziane cicho, za cicho, przez kogoś, kto ewidentnie znowu powstrzymywał się przed płaczem i padnięciem na ziemię z braku sił.
— Nie ma za co, raczej ja przepraszam, że musiałam być przy tej rozmowie — powiedziałam więc tylko, równie cicho i ostrożnie. Cała chęć zwykłego dogryzania nauczycielowi i śmiania się z niego zniknęła i było mi go po prostu żal.
Choć tak naprawdę to bardzo zasłużył.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis