środa, 21 lutego 2018

Brokatowe serduszka i słaby poeta [5]

— Raczej chodzi mi o sam fakt, że będzie tam stać. Brokat to zdradziecki pyłek i jest dosłownie wszędzie, czego jestem najlepszym przykładem — oświadczył, ponownie biorąc się za trzepanie spodni, a ja pokiwałam głową z uwagą, parskając pod nosem śmiechem. No tak, tu musiałam się zgodzić, moje zeszyty z drogocennymi notatkami po prostu zdecydowanie by ucierpiały. — Ale jak wolisz. No i twoja walentynka też jest bardzo ładna, podoba mi się. Ale co to telezegarynki? — zapytał, przeczesując włosy dłonią i już kiedy miałam się odezwać, odpowiedzieć, że w sumie sama nie wiem, ale po prostu najlepiej się rymowało, przerwał mi, prostując się gwałtownie i zdecydowanie bardzo dumnie. — Nie stójmy tu bezczynnie — oświadczył. — Może zabierzemy ze sobą jakieś owoce ze spiżarni, a potem przejdziemy się na spacer? Nie jestem przekonany co do spędzenia tego czasu w szkole, mamy dziś naprawdę ładną pogodę — stwierdził Alex, a ja pokiwałam głową z uśmiechem.
A miałam ochotę na ciastko. No cóż, owoce też najgorsze nie były, w sumie to też jakaś forma cukru, czyż nie? A i zdrowsze, chociaż odchudzanie raczej potrzebne mi nie było.
— W sumie dlaczego by nie, bardzo chętnie, dziękuję za propozycję — odparłam, cały czas z uśmiechem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis