niedziela, 28 stycznia 2018

Wprowadzenie: Nanette [2]

— Bardzo przepraszam za spóźnienie. Naprawdę nie wiem jak mogłam tak zaspać. Mam nadzieję, że nie czekałeś jednak długo. — Zguba w końcu się pojawiła. Uśmiechnąłem się nieco bardziej, starając się wyglądać przyjaźnie. Nowe miejsce, nowe otoczenie, całkowicie nowi ludzie, pierwszaki za każdym razem próbowały wbić się w coraz bardziej zżytą uczniowską społeczność, trafiając na mentalny mur. Jeszcze nie doczekaliśmy się własnej tradycji kocenia świeżego mięsa, ale zdecydowanie potrzebowaliśmy takową wynaleźć. Zwłaszcza przy Nanette, która zdawała się wyglądać na idealny materiał do pownerwiania na początek roku, a późniejsze spokojne, rozwijanie znajomości. Drobna budowa ciała, nie za wysoka, ale ponad dwadzieścia centymetrów różnicy robiło swoje. Blada cera, zadarty nos, pełne usta, niebieskie oczy. Przez krótki moment miałem nawet wrażenie, że skądś ją znam, że ten błękit już widziałem, że nie pierwszy raz mnie całkowicie pochłonął, ale byłem w stanie tylko poszerzyć uśmiech i wyciągnąć na powitanie dłoń.
— Miło mi cię poznać, jestem przewodniczącym szkoły, mów mi James. Mam nadzieję, że szybko się zaklimatyzujesz, Nanette, prawda? — spytałem, upewniając się. Ostatecznie nie pierwszy raz pomyliłbym imię wprowadzanego ucznia, a wolałem raczej minimalizować ilość takowych wpadek. — Jesteś z Alerai, prawda? Jak minęła ci podróż? — zasypałem uprzejmie dziewczynę pytaniami, zastanawiając się, gdzie rzucić ją najpierw. — Wolisz najpierw zobaczyć stołówkę, przejść się do biblioteki czy usłyszeć formułki regulaminowe? Jakbyś w jakimkolwiek momencie miała jakieś pytania, nie wahaj się mi przerwać i je zadać, wiem, trochę dużo gadam, ale jestem tu dla ciebie i mam ciebie wprowadzać. — Mogłem zacząć się nieco plątać, pochłonięty przeszywającym spojrzeniem błękitnych oczu, ale kto by zwracał na to uwagę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis