— Dexter, do jasnej cholery, miałem jakieś szesnaście lat, aktualnie mam dwadzieścia, mam ci może jeszcze opowiedzieć wszystko co do słowa, każdy szczegół, ile stopni było na dworze? Wiem, że była moja zgoda. Wiem, że nie zostałem zgwałcony. Tyle. — Westchnąłem cicho, podchodząc nieco bliżej w kierunku chłopaka i łapiąc go za ramiona, ale zdążył się rozpędzić, zarzucić gwałtownie wstając krzesło i już po chwili stał przy oknie. Ponownie wystukiwał rytm, prawie nieświadomie, co sugerowało, że i tym razem nasza rozmowa posunęła się nieco za daleko.
— Zresztą, kurwa, dlaczego zawsze gadamy o mnie? Gdybyś chciał to prawdopodobnie napisałbyś o mnie całą serię książek, bibliografię na spokojnie, a ja, kurwa — przerwał, odwracając się i opierając o parapet — na dobrą sprawę nie wiem o tobie nic. Trzy lata, kurwa, trzy lata Dexter. Kim ty w ogóle jesteś? Znowu mam koszmary — szepnął w końcu, siadając na krześle. — Nie chciałbyś może wpaść do mnie w te wakacje? Wiesz, poznałbyś rodzinę i takie sprawy. — Skinąłem głową, podchodząc w końcu do niego, kładąc mu dłonie na ramiona i po prostu tuląc.
— Wiem. Poradzimy sobie. Musimy zacząć rozmawiać. Możemy mówić o wszystkim, jeżeli chcesz o mnie, musisz tylko zadać pytanie — wytłumaczyłem mu spokojnie i dopiero wtedy sobie uświadomiłem, że Foma był osobą, której nie potrafiłbym już skłamać na swój temat. Nigdy więcej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz