niedziela, 21 stycznia 2018

Smutki w sali artystycznej [7]

Tysiąc myśli na sekundę, wystrzeliwane jak z karabinu maszynowego, nie było czasu na przeładowanie, a co dopiero wycelowanie. Tysiąc myśli na sekundę, przebiegające przez moją głowę jak stado rozjuszonych ogierów. Dzikie, nieokiełznane, zalewające, powodujące ataki migreny i chęć rozpłynięcia się w powietrzu.
Stukot stawianego krzesła, dziewczyna usiadła obok, zerkała na mnie z wyczekiwaniem i pewną pobłażliwością w oczach.
Może tylko sobie to ubzdurałem, ale mniejsza.
— Oddychaj. Sześć sekund wdech, pięć trzymaj i siedem wydechu. Skoncentruj się na tym. Naprawdę pomaga. — Tym razem to ja zerknąłem na nią jak na oszołomkę. Takie słowa brzmiały normalnie tylko z ust Solis, która znając życie, przy okazji rzucała na mnie jakieś zaklęcia uspokajające i wręcz otumaniające. Bo znowu gryzłbym za byle co.
— Nie trzeba, dziękuję. — Przetarłem ponownie oczy i chrząknąłem cicho, bo serio, zachowywałem się jak rozwrzeszczany, rozpieszczony bachor, który nie wie, czym tak naprawdę jest życie, a nie wprawiony w boju trzydziestolatek.
Zdecydowanie jestem jeszcze szczeniakiem.
Odłożyłem butelkę na krzesło i poprawiłem mankiety koszuli. Bo starałem się zrobić wszystko, byle odciągnąć się od myśli, że jeszcze chwila i znowu się rozryczę. Bo nie powinienem. Bo nigdy nie powinienem.
Mógłbyś chociaż raz powiedzieć albo nie wiem, pokazać, kurwa mać, o co ci do cholery jasnej chodzi?
A przecież pokazywałem, pokazywałem w pracach, w szkicach, w malunkach...
Gorzka mina dziewczyny nie świadczyła najlepiej, a gęsta atmosfera nie była spowodowana tylko moim załamaniem. Śmierdziała smutkiem. Charakterystycznym.
— Do końca roku i przez wakacje rysujesz tylko swoje emocje — rzuciłem na wiatr ni to do niej, ni to do siebie. Raczej do eteru, by myśl fruwała radośnie. — Albo głównie je. — Wlepiłem wzrok w ścianę, lekko poobdzieraną. Trzeba będzie to uwzględnić w dokumentach odnośnie remontu. — A potem zobaczymy jak tam twoje emocje i uczucia.
Tak. To brzmi jak plan.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis