niedziela, 28 stycznia 2018

(Nie)Przyjemny wieczór na Klaryckiej 2a [11]

Uwielbiałam być królową. Doskonale zdawałam sobie sprawę z własnego szczęścia. Miałam odpowiednią prezencję, wystarczająco pokaźny biust, zgrabne nogi i całkiem charakterystyczny kolor włosów, na tyle, żebym była w stanie błyskać zainteresowaniem nawet przed towarzyskim debiutem. Dzięki rodzinie posiadałam odpowiednie znajomości, koligacje, praktycznie urodziłam się, żeby osiągnąć sukces. Stanowiłam istotę mojej rodziny, dziedziczkę klanu i zamierzałam poprowadzić go do stania się prawdziwie wielkim. Czymś legendarnym. Żeby zapisać się na łamach historii, żeby o mnie pamiętano, bo przecież cały czas chodziło mi tylko o to. Chciałam słyszeć komentarze, że to ta, Hera Ivens, a nie tylko Ivens. Nazwisko nie załatwiało wszystkiego w tym biznesie, a do połowy rzeczy doszłam sama i czasem czułam się zwyczajnie zmęczona.
— Heraaa — krzyknęła w końcu dziewczyna, podbiegając do mnie. — Pierwsze dwa akapity są nudne i o niczym... hm... pytają o to, jak się ma twoja matka. Hera, nie uwierzysz, matka Cesarza chce się z tobą spotkać. — Przewróciłam oczami, bo dokładnie tego samego się spodziewałam. — Ale odpiszesz im, prawda? Musisz pójść na to spotkanie. Absolutnie musisz. Jak ty im nie odpiszesz to ja to zrobię, a tego nie chcesz, bo ja nie umiem się bawić w te wszystkie oficjalne zwroty. No, to jak?
— Vaaan — jęknęłam, parodiując jej wcześniejszy występ wokalno-krzykliwy. — Jeżeli pyta o to Cesarzowa Wdowa, to znaczy, że Cesarz nic o tym nie wie. Jego syn prawdopodobnie również. To mało dyskretne zapytanie, w dodatku mogę zostać wplątana w jakieś ichniejsze gierki o władzę, podziękuję bardzo. Królowa Marionetek niechaj zostanie bez jednej lalki więcej — prychnęłam. — Lepiej mi powiedz, jak się zapatrujesz na następne spotkanie we czwórkę, bo Vin zdawał się być... zainteresowany. — Mrugnęłam do przyjaciółki, śmiejąc się na widok jej miny. — No, już, rozchmurz się, Varen to dupek, ale jest jeszcze o wiele więcej w tym morzu ładnych dupków, przebieraj do woli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis