środa, 3 stycznia 2018

Konflikt biblioteczny [6]

Westchnąłem, wkładając dłonie do kieszeni spodni w paski. Oczywiście, że słyszałem o pewnym konflikcie związanym z tajemniczym budynkiem zbudowanym z czerwonej cegły. Oczywiście, że chodziło o pewnego martwego pana, który utrudniał życie wszystkim nieodkładającym książki na odpowiednie miejsce na półkach czy nieprzestrzegających ciszy. No cóż, ja do tych osób nie należałem, wręcz często uśmiechałem się, gdy kątem oka miałem możliwość zaobserwować, jak właśnie hałaśliwa osoba dostaje książką po głowie. Niby nic, a jednak cieszyło. No i w dodatku duch był, jest i zawsze być powinien. Dzięki temu biblioteka stawała się jakaś... ciekawsza? Bardziej interesująca? I właśnie dlatego stwierdziłem, że trzeba pomóc panu "żyję za grobem". No bo w końcu kto by chciał być ścigany za grobu przez łowców duchów, których sposoby czasami wydawały się niehumanitarne?
Odchrząknąłem, wyprostowałem się i wcale nie zignorowałem lekceważącym prychnięciem polecenia nauczyciela sztuk artystycznych, który i tak od dawna już nie miał mnie pod swoimi skrzydłam, a wspólne picie schowałem gdzieś w kąt umysłu, wymykając się ze szkoły oraz rzucając jakże straszne i przerażające spojrzenia wszystkim, którzy ewidentnie chcieli wejść mi w drogę, a przecież jednak byłem w tym samorządzie, więc mogłem chcieć i robić troszeczkę więcej. Straszny Foma Przewalski, no no, tego jeszcze nie grano. Trasa długa, krótka, nieważne, bo w końcu mogłem poprawić nowe okulary na nosie, których tak mi brakowało, poczuć drewniane, ciężkie drzwi pod palcami, uśmiechnąć się chytrze, bo już dawno nie bawiłem się w kombinowanie i przeszkadzanie, a jednak jako dzieciak uwielbiałem to robić i coś z tego zostało, po czym popchnąć je, jak król wchodzący do swojej sali tronowej, pałacu, zamku i wieży.
Tylko że tutaj tym królem zdecydowanie był duch, a ja miałem zamiar mu pomóc.

277 punktów dla drużyny A

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis