— Twoje końcówki są strasznie zniszczone. — Uśmiechnęłam się krzywo na jej słowa i nieznacznie kiwnęłam głową, doskonale zdając sobie z tego sprawę. Tak to jest, gdy stwierdzasz, że nie będziesz ścinać włosów z... Z całkowicie głupiego powodu. — Generalnie najlepiej byłoby ściąć je teraz na wysokość ramion, żeby je trochę reanimować. Nadal jesteś tego pewna?
Ulokowałam w nią wzrok, poszerzając uśmiech i zmieniając go na bardziej przyjazny, po czym ponownie kiwnęłam głową. Cóż, najwyższy czas, jak to mówią, prawda? Lepiej zrobić to teraz niż później, a z krótkimi włosami żyłam przez większość mojego życia, także dobrze byłoby wrócić do starej fryzury.
— Jak najbardziej. Poza tym, gdybym nie była pewna, to bym tak na ciebie nie skoczyła — powiedziałam i chwyciłam ją za przegub dłoni, prowadząc do swojego pokoju, w którym miała być przeprowadzana cała operacja ucinania moich włosów.
— Rozgość się — rzuciłam, gdy znalazłyśmy się w środku i puściłam jej dłoń, żeby znaleźć nożyczki. Nie pierwszy raz dawałam sobie ścinać komuś włosy, darując pójście do fryzjera, skoro było bliżej i łatwiej zrobić tak. Niby jedynie efektem ryzykowałam, ale niektórzy fryzjerzy wykonywali tak swoją robotę, że miałam ochotę polemizować.
Znalazłam w końcu srebrne, w miarę duże nożyczki i wróciłam do Joce.
— Wybacz, jeśli nie ogarniasz i nie nadążasz, ale czasami tak ze mną jest — wymamrotałam, chichocząc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz