Pelagonija
— Może jednak zostanę nauczycielką zielarstwa? — wymamrotałam do siebie w zamyśleniu, wpatrując się w ekran telewizora i wrzuciłam do ust popcorn. Nie musiałam odwracać wzroku, żeby wiedzieć, że Vanilka na mnie spojrzała zdziwiona. Cóż, wzięło mnie na przemyślenia o przyszłości w środku naszego małego maratonu "Mody na skrzydła". Niby dopiero trzeci rok nauki, ale jednak.
— A ty, Vanilio, co masz zamiar zrobić? — spytałam ją, kątem oka obserwując kolejne, dziwne wyczyny Mayan.
Vanilia
Spojrzałam na Pel ze zdziwieniem.
— Serio? Nawet dobrze, biedna dzieci nie będą się już męczyły z tą starą babą. — przełknęłam popcorn i popiłam łykiem soku pomarańczowego. — Nie mam bladego pojęcia. Naprawdę. Pewnie zostanę jakimś biednym artystą w środku lasu. — Zaśmiałam się, ale taka prawda.
Pelagonija
— Właściwie to jedna z opcji, ale dlaczego nie? Może być zabawnie. — Wzruszyłam ramionami z delikatnym uśmiechem. Co prawda obecnie moje oceny prezentowały się nędznie, ale powoli nadrabiałam.
— Osoby z uniwersytetu będą przychodzić na twoje wystawy, a pan Amadeusz będzie robił wycieczki dla uczniów. Potem zbierzesz własne grono fanów i coraz więcej osób będzie odwiedzać cię w twoim lesie, żeby zobaczyć twoje obrazy. Po kilkunastu latach, gdy już wszyscy w uniwersum będą znać ciebie i twoją twórczość, powstanie muzeum sztuki twojego imienia — pociągnęłam, poszerzając nieco rozmarzony uśmiech, po czym zachichotałam pod nosem.
Vanilia
— Taaak, byłoby fajnie, gdyby tak mogło być. Ale Amadeusz nie zrobiłby wycieczki dla uczniów. A na stare lata przygarnęłabym jakiegoś młodego utalentowanego dzieciaka, żeby potem posłać go tutaj. Ale w sumie prawda, całkowicie wyobrażam sobie ciebie jako nauczycielkę. Naprawdę chciałoby ci się uganiać za tymi gówniarzami? To chyba po prostu nie dla mnie — zaśmiałam się, przyglądając się ekranowi. Fajny był ten nowy serial.
Pelagonija
Przeciągnęłam się na swoim miejscu i zanim odpowiedziałam, oglądałam, jak główna protagonista odwalała coraz bardziej dramatyczne rzeczy.
— Jak zobaczy, jakie machają obrazy, zaraz z wielką radością wyruszy na wycieczkę — mruknęłam rozbawiona. — Może. Miałabym na kogo klnąć, załamywać ręce i zastanawiać się, dlaczego w ogóle wybrałam tą ścieżkę — dodałam, mrużąc oczy. Zdecydowanie nie miałabym pogłosu wśród uczniów. — Pewnie nie udałoby mi się wykrzesać z nich jakiejkolwiek motywacji.
Vanilia
— Myślisz, że dyrektorem nadal byłby Mińsk? Pewnie tak, nic go stąd nie wybije. — Zachichotałam, prostując nogi, przy czym strzeliły mi kolana. Obserwowałam akcję na ekranie, która stała się dość gwałtowna. Jakiś pościg, ktoś z bronią, co jeszcze?
— Ale co, zostałabyś tutaj? Nie masz ochoty zwiedzić świata, pojeździć, przeżyć podróż? Wiem, to musi brzmieć badziewnie, ale całe życia w uczelni? Nie znudzi ci się?
Pelagonija
— Chyba że go wymienią — odpowiedziałam, układając się wygodniej, gdy akcja nabierała coraz dramatycznego charakteru. Zerknęłam na brunetkę przelotnie i wrzuciłam do ust popcorn, żeby dać sobie więcej czasu na odpowiedź.
— Mogę podróżować podczas przerw. Poza tym przyzwyczaiłam się do siedzenia w jednym miejscu — powiedziałam, przypominając sobie okres nauczania domowego. — Chociaż może masz racje? Może powinnam najpierw się gdzieś wybrać, a potem spróbować czegokolwiek nauczyć innych? — zamyśliłam się.
Vanilia
— Nie myślisz o tym czasem? Żeby wyruszyć w długą podróż? Ja bym chciała... Odwiedzić rodzinę, poznać nowych ludzi. — Upiłam łyk soku, patrząc na popcorn i zastanawiając się, czy zjeść jeszcze. — Idę po czekoladę, pewnie też chcesz? — Spojrzałam na ekran, ale nie działo się nic specjalnego, spokojnie mogła mnie minuta ominąć.
— Jakbyś mogła teraz być gdziekolwiek chcesz to gdzie byś była? W sensie jakby nie było szkoły, ani żadnych obowiązków, gdzie byś pojechała? — krzyknęłam z kuchni, nie mogąc się zdecydować, czy wziąć tą z migdałami, czy z solą.
Pelagonija
— Tak, poproszę. — Uśmiechnęłam się delikatnie, po czym odchyliłam głowę, spoglądając zamyślona w sufit. Gdzie chciałabym się teraz znaleźć? Chyba raczej przy kim chciałabym się teraz znaleźć. Przez sekundę uśmiechnęłam się smutno, ale zaraz wróciłam do poprzedniego lekkiego uniesienia ust z nutą zamyślenia.
— Rodzinę i przyjaciół oczywiście bym odwiedzała, gorzej z poznawaniem nowych ludzi — zaśmiałam się cicho. — A chciałabym teraz być... W miejscu pełnym kwiatów — odpowiedziałam wesołym tonem. — A ty? Gdzie chciałabyś teraz być?
Vanilia
W końcu złapałam obie czekolady i wróciłam do pokoju. Położyłam się na kanapie, opierając głowę na nodze dziewczyny.
— Hm, nie wiem, miejsce pełne kwiatów brzmi jak dobra opcja — uśmiechnęłam się — może na łące, ze słonecznikami, słońcem i sztalugą. Ale najchętniej wróciłabym chyba jednak do domu, do braci, sióstr i rodziców. Tak dawno ich nie widziałam. Tak naprawdę ledwo ich pamiętam. — zamyśliłam się, próbując sobie przypomnieć jak wyglądali. Mama chyba była ruda, ale nie pamiętałam.
Pelagonija
Spojrzałam rozbawiona na Vanilkę i pogłaskałam ją po ciemnych sprężynkach, słuchając jej słów o rodzinie. Wydawała się za nimi naprawdę tęsknić.
— Nie odwiedzasz ich w wakacje albo przerwy? — spytałam nieco zdziwiona, ale zaraz się zamyśliłam. Może dziewczyna po prostu nie mogła? U mnie kuzyni wbijali po prostu, jak im się podobało, zamieniając innych w świnki morskie i łamiąc wszystkie zasady, które panowały w tym miejscu.
Vanilia
— Nie, właściwie to nie widziałam ich od dziewiątego roku życia. Średnio ich pamiętam. — westchnęłam, wpychając sobie kolejny kawałek czekolady do ust. — A u ciebie? Jak wyglądają rodzinne sprawy?
Pelagonija
Ułamałam sobie kawałek czekolady i zjadając ją powoli, zastanawiałam się nad ułożeniem odpowiedzi.
— Widzimy się kilka razy w roku, czasami nawet odwiedzają mnie, kiedy im się żywnie podoba bez zapowiedzi — zaśmiałam się cicho. — Cóż, jak to zawsze u mnie się mówi: "Rodzina jest najważniejsza". Więc nawet najdalszych krewnych znam dość dobrze, a gdyby nie moje felerne umiejętności artystyczne namalowałabym każdego z pamięci — uśmiechnęłam się lekko, przypominając sobie projekcje wspomnień poprzednich pokoleń. Znać historię, uczyć się i przede wszystkim rozumieć. Jak zawsze.
Vanilia
Słuchałam słów dziewczyny z uwagą, próbując nie pokazać za bardzo swojej zazdrości. U mnie nigdy tak nie było. Właściwie już nawet we wczesnych latach nie miałam najlepszych kontaktów z rodziną, oni mnie chcieli do szkoleń, do tradycji, do natury, a ja bym najchętniej całe dnie spędzała z kredą w ręku.
— Fajnie — skomentowałam swoje rozmyślenia jak i monolog Pel jednym krótkim słowem. W tym momencie usłyszałyśmy brzdęk kluczy w drzwiach, a następnie wpadła do środka Hera, która zrzuciwszy szpilki klapnęła obok nas na kanapę.
— Co robicie? Serial i pogaduszki? Mogę dołączyć? — Uśmiechnęłam się, spoglądając na Pel, czy jej nie przeszkadza.
Pelagonija
Zamrugałam parokrotnie i ogarnęło mnie uczucie paniki, gdy usłyszałam dźwięk przekręcanych kluczy. Starałam się nie denerwować na widok Hery i posłałam jej nerwowy uśmiech. To nie tak, że nie lubiłam czerwonowłosej, ale czułam w jej towarzystwie chęć schowania się i niewychodzenia ze swojej kryjówki. Krótko rzecz ujmując, bałam się jej trochę, ale hej. Trzeba kiedyś w końcu się przełamać.
— Pewnie, aktualnie oglądamy Modę na skrzydła — odpowiedziałam, poszerzając nieznacznie uśmiech, po czym wyciągnęłam w jej stronę rękę z tabliczką czekolady. — Chcesz może? — spytałam.
Vanilia
Hera wdzięcznie przyjęła kawałek czekolady, po czym wróciłyśmy do oglądania serialu. Katem oka zauważyłam jak powoli opadają jej powieki, a później cała głowa. Pięć minut później czerwonowłosa całkowicie spała, a podłożywszy jej poduszkę pod głowę, obróciłam się do Pelci.
— No, to zbyt długo sobie z nią nie pogadałyśmy. Biedna, musi być bardzo zmęczona. — Odcinek powoli dobiegał końca, już leciała piosenka zamykająca, do której wesoło zaczęłam śpiewać. — To co, oglądamy jeszcze jeden?
Pelagonija
Hera z nami za długo nie została. Nim się obejrzałyśmy czerwonowłosa zasnęła i nawet nie zdążyła się wkręcić w serial czy rozmowę. Uśmiechnęłam się lekko, przyglądając się śpiącej dziewczynie. Najwidoczniej musiała być bardzo zmęczona.
— Jeszcze jeden, a potem następny i następny, i następny — powiedziałam żartobliwym tonem, zaśmiawszy się cicho. Oparłam głowę na ramieniu Vanilki. — Przed nami jeszcze dłuugi dzień.
Vanilia
Włączyłam kolejny odcinek, opierając się do tyłu. Uśmiechnęłam się, czując białą główkę na ramieniu i pogłaskałam ją delikatnie. Ziewnęłam, mrużąc przy tym oczy. Zaraz wszystkie skończymy jak Hera, która teraz drzemała sobie spokojnie obok nas, przykryta kocykiem.
— Słyszałaś o ostatnim zamieszaniu z duchem?
Pelagonija
Uniosłam wzrok na Vanilkę i zmarszczyłam brwi, chcąc sobie przypomnieć cokolwiek, ale mój umysł pracował zbyt wolno. Dopiero po paru chwilach coś pstrykło, przypominając mi o rozwrzeszczanym Mińsku, grożącym profesorze od sztuk artystycznych oraz misji ratunkowej ducha. Sama wolałam się nie mieszać, ponieważ nadal pamiętałam swoją próbę z biblioteką na pierwszym roku.
— Tak, trudno nie usłyszeć. Chociaż nie wiem, co z tego w końcu wynikło, gdzieś mi już to umknęło. Kto wygrał? — spytałam z rozbawieniem.
Vanilia
Prychnęłam. Ja w końcu do tej biblioteki nie dotarłam. Jakbym doszła to duch by się nie pozbierał.
— Eh, udało im się obronić ducha. Ja szczerze mówiąc go nie chciałam. Bo po co? Tylko tam siedzi i przeszkadza. — Nie żebym jakoś często chodziła do biblioteki. Uśmiechnęłam się, wpychając sobie kolejny kawałek czekolady do ust. Takie wieczory mogły dla mnie być częściej. Siedzenie, oglądania serialu i gadanie o niczym (anie, przepraszam, o duchu) - ideolo.
Pelagonija
Zaśmiałam się cicho, kiwając głową, czego Van nie mogła zobaczyć, ale mogła poczuć, ponieważ nadal trzymałam głowę na jej ramieniu.
— Zobaczymy, co z tego wyniknie. Wątpię, żeby to był koniec wojny o bibliotekę — powiedziałam, niemalże mrucząc i ziewnęłam cicho, sadowiąc się wygodniej. Było ciepło, byłam najedzona, uśmiechnięta i ogółem to był przyjemnie spędzony dzień na oglądaniu seriali. A zaśnięcie z wtulaniem się w Van było całkiem miłym zakończeniem i chętnie bym częściej spożytkowała w ten sposób czas.
— Może jednak zostanę nauczycielką zielarstwa? — wymamrotałam do siebie w zamyśleniu, wpatrując się w ekran telewizora i wrzuciłam do ust popcorn. Nie musiałam odwracać wzroku, żeby wiedzieć, że Vanilka na mnie spojrzała zdziwiona. Cóż, wzięło mnie na przemyślenia o przyszłości w środku naszego małego maratonu "Mody na skrzydła". Niby dopiero trzeci rok nauki, ale jednak.
— A ty, Vanilio, co masz zamiar zrobić? — spytałam ją, kątem oka obserwując kolejne, dziwne wyczyny Mayan.
Vanilia
Spojrzałam na Pel ze zdziwieniem.
— Serio? Nawet dobrze, biedna dzieci nie będą się już męczyły z tą starą babą. — przełknęłam popcorn i popiłam łykiem soku pomarańczowego. — Nie mam bladego pojęcia. Naprawdę. Pewnie zostanę jakimś biednym artystą w środku lasu. — Zaśmiałam się, ale taka prawda.
Pelagonija
— Właściwie to jedna z opcji, ale dlaczego nie? Może być zabawnie. — Wzruszyłam ramionami z delikatnym uśmiechem. Co prawda obecnie moje oceny prezentowały się nędznie, ale powoli nadrabiałam.
— Osoby z uniwersytetu będą przychodzić na twoje wystawy, a pan Amadeusz będzie robił wycieczki dla uczniów. Potem zbierzesz własne grono fanów i coraz więcej osób będzie odwiedzać cię w twoim lesie, żeby zobaczyć twoje obrazy. Po kilkunastu latach, gdy już wszyscy w uniwersum będą znać ciebie i twoją twórczość, powstanie muzeum sztuki twojego imienia — pociągnęłam, poszerzając nieco rozmarzony uśmiech, po czym zachichotałam pod nosem.
Vanilia
— Taaak, byłoby fajnie, gdyby tak mogło być. Ale Amadeusz nie zrobiłby wycieczki dla uczniów. A na stare lata przygarnęłabym jakiegoś młodego utalentowanego dzieciaka, żeby potem posłać go tutaj. Ale w sumie prawda, całkowicie wyobrażam sobie ciebie jako nauczycielkę. Naprawdę chciałoby ci się uganiać za tymi gówniarzami? To chyba po prostu nie dla mnie — zaśmiałam się, przyglądając się ekranowi. Fajny był ten nowy serial.
Pelagonija
Przeciągnęłam się na swoim miejscu i zanim odpowiedziałam, oglądałam, jak główna protagonista odwalała coraz bardziej dramatyczne rzeczy.
— Jak zobaczy, jakie machają obrazy, zaraz z wielką radością wyruszy na wycieczkę — mruknęłam rozbawiona. — Może. Miałabym na kogo klnąć, załamywać ręce i zastanawiać się, dlaczego w ogóle wybrałam tą ścieżkę — dodałam, mrużąc oczy. Zdecydowanie nie miałabym pogłosu wśród uczniów. — Pewnie nie udałoby mi się wykrzesać z nich jakiejkolwiek motywacji.
Vanilia
— Myślisz, że dyrektorem nadal byłby Mińsk? Pewnie tak, nic go stąd nie wybije. — Zachichotałam, prostując nogi, przy czym strzeliły mi kolana. Obserwowałam akcję na ekranie, która stała się dość gwałtowna. Jakiś pościg, ktoś z bronią, co jeszcze?
— Ale co, zostałabyś tutaj? Nie masz ochoty zwiedzić świata, pojeździć, przeżyć podróż? Wiem, to musi brzmieć badziewnie, ale całe życia w uczelni? Nie znudzi ci się?
Pelagonija
— Chyba że go wymienią — odpowiedziałam, układając się wygodniej, gdy akcja nabierała coraz dramatycznego charakteru. Zerknęłam na brunetkę przelotnie i wrzuciłam do ust popcorn, żeby dać sobie więcej czasu na odpowiedź.
— Mogę podróżować podczas przerw. Poza tym przyzwyczaiłam się do siedzenia w jednym miejscu — powiedziałam, przypominając sobie okres nauczania domowego. — Chociaż może masz racje? Może powinnam najpierw się gdzieś wybrać, a potem spróbować czegokolwiek nauczyć innych? — zamyśliłam się.
Vanilia
— Nie myślisz o tym czasem? Żeby wyruszyć w długą podróż? Ja bym chciała... Odwiedzić rodzinę, poznać nowych ludzi. — Upiłam łyk soku, patrząc na popcorn i zastanawiając się, czy zjeść jeszcze. — Idę po czekoladę, pewnie też chcesz? — Spojrzałam na ekran, ale nie działo się nic specjalnego, spokojnie mogła mnie minuta ominąć.
— Jakbyś mogła teraz być gdziekolwiek chcesz to gdzie byś była? W sensie jakby nie było szkoły, ani żadnych obowiązków, gdzie byś pojechała? — krzyknęłam z kuchni, nie mogąc się zdecydować, czy wziąć tą z migdałami, czy z solą.
Pelagonija
— Tak, poproszę. — Uśmiechnęłam się delikatnie, po czym odchyliłam głowę, spoglądając zamyślona w sufit. Gdzie chciałabym się teraz znaleźć? Chyba raczej przy kim chciałabym się teraz znaleźć. Przez sekundę uśmiechnęłam się smutno, ale zaraz wróciłam do poprzedniego lekkiego uniesienia ust z nutą zamyślenia.
— Rodzinę i przyjaciół oczywiście bym odwiedzała, gorzej z poznawaniem nowych ludzi — zaśmiałam się cicho. — A chciałabym teraz być... W miejscu pełnym kwiatów — odpowiedziałam wesołym tonem. — A ty? Gdzie chciałabyś teraz być?
Vanilia
W końcu złapałam obie czekolady i wróciłam do pokoju. Położyłam się na kanapie, opierając głowę na nodze dziewczyny.
— Hm, nie wiem, miejsce pełne kwiatów brzmi jak dobra opcja — uśmiechnęłam się — może na łące, ze słonecznikami, słońcem i sztalugą. Ale najchętniej wróciłabym chyba jednak do domu, do braci, sióstr i rodziców. Tak dawno ich nie widziałam. Tak naprawdę ledwo ich pamiętam. — zamyśliłam się, próbując sobie przypomnieć jak wyglądali. Mama chyba była ruda, ale nie pamiętałam.
Pelagonija
Spojrzałam rozbawiona na Vanilkę i pogłaskałam ją po ciemnych sprężynkach, słuchając jej słów o rodzinie. Wydawała się za nimi naprawdę tęsknić.
— Nie odwiedzasz ich w wakacje albo przerwy? — spytałam nieco zdziwiona, ale zaraz się zamyśliłam. Może dziewczyna po prostu nie mogła? U mnie kuzyni wbijali po prostu, jak im się podobało, zamieniając innych w świnki morskie i łamiąc wszystkie zasady, które panowały w tym miejscu.
Vanilia
— Nie, właściwie to nie widziałam ich od dziewiątego roku życia. Średnio ich pamiętam. — westchnęłam, wpychając sobie kolejny kawałek czekolady do ust. — A u ciebie? Jak wyglądają rodzinne sprawy?
Pelagonija
Ułamałam sobie kawałek czekolady i zjadając ją powoli, zastanawiałam się nad ułożeniem odpowiedzi.
— Widzimy się kilka razy w roku, czasami nawet odwiedzają mnie, kiedy im się żywnie podoba bez zapowiedzi — zaśmiałam się cicho. — Cóż, jak to zawsze u mnie się mówi: "Rodzina jest najważniejsza". Więc nawet najdalszych krewnych znam dość dobrze, a gdyby nie moje felerne umiejętności artystyczne namalowałabym każdego z pamięci — uśmiechnęłam się lekko, przypominając sobie projekcje wspomnień poprzednich pokoleń. Znać historię, uczyć się i przede wszystkim rozumieć. Jak zawsze.
Vanilia
Słuchałam słów dziewczyny z uwagą, próbując nie pokazać za bardzo swojej zazdrości. U mnie nigdy tak nie było. Właściwie już nawet we wczesnych latach nie miałam najlepszych kontaktów z rodziną, oni mnie chcieli do szkoleń, do tradycji, do natury, a ja bym najchętniej całe dnie spędzała z kredą w ręku.
— Fajnie — skomentowałam swoje rozmyślenia jak i monolog Pel jednym krótkim słowem. W tym momencie usłyszałyśmy brzdęk kluczy w drzwiach, a następnie wpadła do środka Hera, która zrzuciwszy szpilki klapnęła obok nas na kanapę.
— Co robicie? Serial i pogaduszki? Mogę dołączyć? — Uśmiechnęłam się, spoglądając na Pel, czy jej nie przeszkadza.
Pelagonija
Zamrugałam parokrotnie i ogarnęło mnie uczucie paniki, gdy usłyszałam dźwięk przekręcanych kluczy. Starałam się nie denerwować na widok Hery i posłałam jej nerwowy uśmiech. To nie tak, że nie lubiłam czerwonowłosej, ale czułam w jej towarzystwie chęć schowania się i niewychodzenia ze swojej kryjówki. Krótko rzecz ujmując, bałam się jej trochę, ale hej. Trzeba kiedyś w końcu się przełamać.
— Pewnie, aktualnie oglądamy Modę na skrzydła — odpowiedziałam, poszerzając nieznacznie uśmiech, po czym wyciągnęłam w jej stronę rękę z tabliczką czekolady. — Chcesz może? — spytałam.
Vanilia
Hera wdzięcznie przyjęła kawałek czekolady, po czym wróciłyśmy do oglądania serialu. Katem oka zauważyłam jak powoli opadają jej powieki, a później cała głowa. Pięć minut później czerwonowłosa całkowicie spała, a podłożywszy jej poduszkę pod głowę, obróciłam się do Pelci.
— No, to zbyt długo sobie z nią nie pogadałyśmy. Biedna, musi być bardzo zmęczona. — Odcinek powoli dobiegał końca, już leciała piosenka zamykająca, do której wesoło zaczęłam śpiewać. — To co, oglądamy jeszcze jeden?
Pelagonija
Hera z nami za długo nie została. Nim się obejrzałyśmy czerwonowłosa zasnęła i nawet nie zdążyła się wkręcić w serial czy rozmowę. Uśmiechnęłam się lekko, przyglądając się śpiącej dziewczynie. Najwidoczniej musiała być bardzo zmęczona.
— Jeszcze jeden, a potem następny i następny, i następny — powiedziałam żartobliwym tonem, zaśmiawszy się cicho. Oparłam głowę na ramieniu Vanilki. — Przed nami jeszcze dłuugi dzień.
Vanilia
Włączyłam kolejny odcinek, opierając się do tyłu. Uśmiechnęłam się, czując białą główkę na ramieniu i pogłaskałam ją delikatnie. Ziewnęłam, mrużąc przy tym oczy. Zaraz wszystkie skończymy jak Hera, która teraz drzemała sobie spokojnie obok nas, przykryta kocykiem.
— Słyszałaś o ostatnim zamieszaniu z duchem?
Pelagonija
Uniosłam wzrok na Vanilkę i zmarszczyłam brwi, chcąc sobie przypomnieć cokolwiek, ale mój umysł pracował zbyt wolno. Dopiero po paru chwilach coś pstrykło, przypominając mi o rozwrzeszczanym Mińsku, grożącym profesorze od sztuk artystycznych oraz misji ratunkowej ducha. Sama wolałam się nie mieszać, ponieważ nadal pamiętałam swoją próbę z biblioteką na pierwszym roku.
— Tak, trudno nie usłyszeć. Chociaż nie wiem, co z tego w końcu wynikło, gdzieś mi już to umknęło. Kto wygrał? — spytałam z rozbawieniem.
Vanilia
Prychnęłam. Ja w końcu do tej biblioteki nie dotarłam. Jakbym doszła to duch by się nie pozbierał.
— Eh, udało im się obronić ducha. Ja szczerze mówiąc go nie chciałam. Bo po co? Tylko tam siedzi i przeszkadza. — Nie żebym jakoś często chodziła do biblioteki. Uśmiechnęłam się, wpychając sobie kolejny kawałek czekolady do ust. Takie wieczory mogły dla mnie być częściej. Siedzenie, oglądania serialu i gadanie o niczym (anie, przepraszam, o duchu) - ideolo.
Pelagonija
Zaśmiałam się cicho, kiwając głową, czego Van nie mogła zobaczyć, ale mogła poczuć, ponieważ nadal trzymałam głowę na jej ramieniu.
— Zobaczymy, co z tego wyniknie. Wątpię, żeby to był koniec wojny o bibliotekę — powiedziałam, niemalże mrucząc i ziewnęłam cicho, sadowiąc się wygodniej. Było ciepło, byłam najedzona, uśmiechnięta i ogółem to był przyjemnie spędzony dzień na oglądaniu seriali. A zaśnięcie z wtulaniem się w Van było całkiem miłym zakończeniem i chętnie bym częściej spożytkowała w ten sposób czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz