środa, 17 stycznia 2018

Herbatoholik na odwyku [7]

— Kochane i urocze Valentine, herbatkowanie wszystkich dookoła, haftowanie i opiekowanie się roślinkami. — Cisza, zamyślenie. — I brat bliźniak — dokończyła dopiero po chwili, jakby musiała dokładnie przestudiować tę sytuację i zastanowić się, czy aby na pewno mi o tym powiedzieć. Znowu odpłynęła, znowu patrzyła przeze mnie, znowu zostawiła mnie sam na sam z pudełkiem i dwoma porcjami jedzenia, z czego jedno było ledwo co tknięte, bo świadomość dziewczyny zbyt często uciekała. — Wybacz, często się zamyślam, więc jeśli za bardzo odlecę, to nie bój się sprowadzić mnie na ziemię. — Drgnęłam na dźwięk jej głosu. Pojawiała się i uciekała nagle, przyprawiając mnie o delikatne ciarki. Uniosłam wzrok znad mojej porcji, by spotkać się z wbijającą zielone spojrzenie w stół dziewczyną. Zastukałam łyżeczką o talerz i zaśmiałam się pod nosem.
Valentine, herbata, hafty i rośliny, powiadacie? Pasowało to do jej osoby, przynajmniej z wyglądu. Taka stara maleńka, co to przypomina twoją ciotkę, a nie osobę w wieku zbliżonym, co ty.
Z jednej strony jej zachowanie niezwykle niepokoiło, z drugiej natomiast wydawała się być bardzo pocieszną i uroczą, która nie stwarza większego zagrożenia, a wręcz odsuwa je od człowieka swoją pozytywną aurą.
— Nie ma problemu, w sumie to nawet przyjemnie, jak tak odpływasz. Wręcz słychać jak ci głowa pracuje. — Uśmiechnęłam się delikatnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis