Nie próbowała ciągnąć poprzedniego tematu, za co byłam jej wdzięczna.
— Jest dobrze, nie narzekam. Ludzie mili, kadra pedagogów do zniesienia, jadło dobre i przede wszystkim uczą, a to chyba najważniejsze w takich miejscach. — Pokiwałam powoli głową na znak, że rozumiem, gdy dziewczyna skończyła mówić i krzywy uśmieszek został zaraz przykryty naczyniem, od którego czuć było charakterystyczny zapach pomarańczy. Wszystko było przeraźliwie wyraźne. Każdy gest, dźwięk, zapach czy kolor. Czułam się zdecydowanie bardziej przytomna niż zwykle, co mnie bawiło i przerażało jednocześnie. Trochę potrwa, zanim się przestawię, ale to dobrze. Chyba. Byleby bez wariowania.
— To cudownie, najważniejsze byś się dobrze czuła — powiedziałam, opierając łokcie na blacie stołu, a podbródek na splecionych dłoniach i posłałam jej uśmiech. Ponowie nastała cisza, podczas której stwierdziłam, że nie mam drygu do rozmów. Właściwie zastanawiałam się, kiedy ostatnio spędziłam z kimś czas poza Aurelionem. Przelotnie spotkałam się z Vene, Shioko pomogła mi z listem, gdy ja się zbierałam powoli do kupy i starałam się nie rozryczeć przy niej, a Alex i Heather się rozpłynęli, z Vanilką dawno nie rozmawiałam, wypadałoby nadrobić. Ewww, powinnam wziąć się za ogarnianie ludzi i nawiązywanie jakiś bliższych, mniej bądź bardziej ogarniętych kontaktów.
— Skąd właściwie pochodzisz, Renee? Masz rodzeństwo? Czym się interesujesz? — zasypałam ją pytaniami z delikatnym uśmiechem, jednocześnie starając się nie gnać, jak przy pierwszym spotkaniu z Aurelkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz