poniedziałek, 1 stycznia 2018

Herbatoholik na odwyku [0]

Spojrzałam na swoje dłonie pokryte kolorowymi kwiatami z mieszaniną smutku, zachwytu, rozbawienia i irytacji. Wiedziałam, że na karku kwitną mi kolejne, za uszami też. Nawet nie fatygowałam się wąchaniem torebki z Różą czy rozrywanie jej, ponieważ wiedziałam, że dziadek się pewnie ubezpieczył, gdybym przesadziła. Najpierw było rozbawienie, potem było irytująco, następnie dokuczliwie, na końcu boleśnie. Przekrzywiłam głowę, wyciągając przed siebie ręce, na których pojawiały się to, co nowsze kwiatki o siedmiu płatkach o różnych barwach. Zero herbaty i Róż, bo naprawdę będę się zwijać z bólu i wymiotować, i żałować.
Westchnęłam ciężko, po czym uśmiechnęłam się rozbawiona, ruszając na stołówkę i nie zwracając uwagi na innych. Mieli przecie lepsze rzeczy do roboty, więc pewnie będę chwilowym zdziwieniem. Szybko zgarnęłam jakieś jadalne kanapki, w duchu stwierdzając, że w tej wyjątkowej sytuacji przejdę na białą kawę, której nie widziałam na oczy od paru ładnych lat. Cóż, dziadek przymusił mnie do odwyku, to mam. Stanęłam na palcach i rozejrzałam się za wolnym miejscem, po czym podreptałam szybko do wypatrzonego, pustego stolika w kącie pomieszczenia. Nie na długo dane mi było nacieszyć się samotnością, bo zaraz usłyszałam trzask stawianej tacki.
— Postanowiłaś zostać krzakiem, eksperyment czy wypadek?
Uniosłam wzrok, uśmiechając się szeroko do swojego rozmówcy.
— Ostrzeżenie — odpowiedziałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis