poniedziałek, 1 stycznia 2018

Sprawa do ucięcia [0]

Przy czesaniu włosów uświadomiłam sobie jedną rzecz. A przynajmniej gdy ujrzałam, że moje rozdwojone końcówki mają rozdwojone końcówki, a niektóre z nich również miały swoje rozdwojone końce, to zdałam sobie sprawę, że przez szmat czasu nie ścinałam, ani nie podcinałam włosów. Chyba z cztery lata pójdą. Na pewno cztery lata, bo jakżeby inaczej. Meh, dlaczego nawet taka głupia rzecz musi być zsynchronizowana z tym wydarzeniem?
Westchnęłam ciężko, związując je w niedbałego kucyka. Przydałoby się je w końcu oddać w ręce fryzjera... Albo po prostu poprosić, żeby ktoś je ciachnął tak gdzieś do ramion. Najpierw przyszła mi do głowy Heather, ale zaraz przypomniało mi się, że przecież jej nie było na ten rok, a sterta map leżąca w kącie nie pozwalała zapomnieć o tym, że mam jeszcze z kilkanaście innych stert do przejrzenia. Potem pomyślałam o Shioko i Pelagoniji, ale pierwsza była zbyt zajęta papierkową robotą, a druga ostatnio chodziła z głową w chmurach i odpływała w najmniej oczekiwanych momentach. Cóż, o ile właścicielkę Świecidełka lubiłam, to nie chciałam, żeby mi ucho odcięła podczas swoich podróży do Krainy Myśli. Wandzia gdzieś wyleciała z pokoju i nie miałam pojęcia, gdzie się znajdowała, więc również odpadała.
Podrapałam się po policzku nerwowo i ruszyłam na poszukiwania jakiejś znajomej, dobrej duszy, która ucięłaby mi włosy, choćby krzywo. Los się chyba do mnie uśmiechnął, bo na horyzoncie pojawiła się rudowłosa kotołaczka i zaraz do niej podbiegłam w podskokach, po czym zatrzymałam się przed nią gwałtownie.
— Jocelyn! Mam małą prośbę. Ścięłabyś mi włosy? — spytałam bez bawienia się w owijanie bawełnę i rozmowy o pogodzie. O pogodzie mogę porozmawiać później.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis