Zaczął zjeżdżać dłonią po moich plecach, powoli i kusząco, a ja uśmiechnęłam się i mruknęłam, bo żadna dziewczyna nie zaprzeczyłaby, że jest to przyjemne. Ba, zwłaszcza jeżeli palce należały do Nivana Oakleya, naszego szkolnego bad boya (tutaj wstawcie moje parsknięcie śmiechem). Przygryzłam wargę, patrząc w niebieskie oczy troszeńkę przysłonięte przez powieki, bo bawiliśmy się w aktorów, dramat romantyczny i szło nam całkiem dobrze, jeszcze nikt nie wypadł z roli.
— Ty mi odpowiedz na to pytanie, Wandziu — odparł od razu, masując moje plecy, a ja zamknęłam oczy i parsknęłam śmiechem. — Co by było, gdybym powiedział „tak”? — zapytał, podnosząc brew.
Ponownie moje wargi opuścił cichy chichot, musnęłam nos chłopaka ustami i otworzyłam oczy.
— Może kiedyś się przekonasz — szepnęłam melodyjnie, praktycznie podśmiewając się w myślach, bo to ja przejęłam pałeczkę zwycięzcy. — A teraz może pójdziemy spać, film i tak się skończył. Co ty na to? — mruknęłam, odsuwając się od chłopaka (ale jak najdłużej utrzymując dłoń w jego pobliżu), po czym opadłam na łóżko, jakoś nie przejmując się prażynkami, które jutro rano miałabym we włosach.
Machnęłam nogą w skarpetce, niechlujnie i od niechcenia.
— To idziesz spać czy będziesz się tak gapić? — zapytałam, przewracając oczami i spoglądając na niego z szyderczym uśmiechem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz