Rzuciłam prażynkami na materac, po czym sama na niego wskoczyłam, lądując dosłownie obok Niva. Uśmiechnęłam się, spoglądając na niego do góry nogami, bo nawet do góry nogami jego błękitne, skupione na na ekranie komputera, oczy były ładne.
— Nie pytaj co to, nawet nie chciało mi się sprawdzić tytułu — mruknął, położył laptopa przed nami i pokręcił się, pokręcił, aż w końcu przestał, bo ewidentnie jego miejsce stało się wygodne.
Uśmiechnęłam się, parskając śmiechem, ale nie powiedziałam ani słowa i po prostu spojrzałam na ekran laptopa, sięgając przy tym po pierwszą prażynkę z wielu ukochanych.
— Spróbuj, są cudowne — szepnęłam, podstawiając mu opakowanie pod nos.
I gdy myślałam, że jego wzrok skupiony będzie na jakiejś słabej komedii romantycznej, to on obserwował mnie. Studiował, przyglądał się błękitnymi oczętami, a ja odchrząknęłam i podniosłam prawą brew do góry.
— Hm? Niv? Coś się stało? — zapytałam i powróciłam do pozycji siedzącej, przy czym przekręciłam ciekawsko głowę. Pomachałam dłonią przed jego nosem. — Zaciąłeś się, Niv. Halo, halo, raz, dwa, trzy, cztery, Wanda Anastazja Przewalska do Nivana Oakleya, brak odbioru, pomocy! — pisnęłam, śmiejąc się i opadając na jego kolana, po czym znowu patrzyłam na niego do góry nogami. — No, to o co chodzi, gadaj — oświadczyłam, jakby gubiąc całe moje zainteresowanie filmem nie najwyższych lotów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz