sobota, 30 grudnia 2017

Tragikomedia [16]

— Porozmawiamy najpierw o tym, dlaczego myślałeś, że cię zgwałcę — rzucił, a ja otworzyłem szerzej oczy, dalej grając, przekręciłem głowę w bok i na końcu zmarszczyłem czoło. Kurwa, kurwa, nie tak miało być. — Byłeś zalany w trupa, praktycznie zombie, a nekrofila jakkolwiek mnie nie interesuje, tak mam wrażenie, że to miało podłoże psychologiczne. Więc chcę wiedzieć tu i teraz, co się odpierdalało i kogo mam zajebać za to, co ci zrobił — warknął, a ja automatycznie uciekłem wzrokiem, skuliłem się w sobie, zasłoniłem i zadrżałem. Kurwa, kurwa, kurwa.
Westchnąłem, ponownie spoglądając na czarnowłosego chłopaka siedzącego na skraju łóżka. Odchrząknąłem nerwowo, drapiąc się po głowie.
— Przygoda z poprzedniego związku, było i minęło, nie ma sensu wspominać — rzuciłem od niechcenia, wzdychając, prychając, bo w końcu o przeszłości nie było sensu wspominać, czyż nie? Było tu i teraz, obok tej dobrej osoby i tyle mi wystarczało.
Spojrzałem prosto w szmaragdowe oczy, w których zdecydowanie widać było zniecierpliwienie. Wypuściłem powietrze z płuc, po czym szybko wziąłem głęboki oddech.
— Adam Walsh, tak, ten z niebieskimi oczami i brązowymi kudłami, tak, ten z tym chytrym, denerwującym uśmieszkiem, tak, ten, który wepchnie się w każde towarzystwo. Wystarczy? — warknąłem. — I nie zostałem zgwałcony, po prostu poszło ciut za mocno i za daleko.
Oj, Foma, zdecydowanie za dużo emocji. Zdecydowanie za dużo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis