piątek, 29 grudnia 2017

Tragikomedia [14]

Położył rzeczy na szafce obok łóżka, po czym podał mi szklankę z życiodajną, cudowną wodą. Westchnąłem, biorąc łyk.
— Musimy pogadać — stwierdził, a ja drgnąłem, podnosząc brew i spoglądając na niego. Odchrząknąłem, przy czym uciekłem wzrokiem do okna, bo jakoś nie miałem ochoty tego robić. — Poważnie porozmawiać. Zacznę od tego, że pierdolony Remus będzie wieczorem martwy, ale to raz. — Odwróciłem oczy i ponownie spoglądałem na niego, parsknąłem śmiechem. No tak, brawo Foma, wkopałeś swojego towarzysza. — Dwa, co pamiętasz ze wczoraj? Dokładniej z akcji łazienkowej? — zapytał, marszcząc czoło w konsternacji, a ja ściągnąłem brwi.
Bo jednak miałem świadomość i przebitki pewnych rzeczy, o których wolałem nie pamiętać. I o których on też nie powinien wiedzieć. Ale przecież zawsze można grać. Jak zawsze.
— O nie, czyżbym wkopał towarzysza mojej pijackiej wycieczki? — mruknąłem i sięgnąłem po lusterko, po chwili przystępując do wyciągania soczewek. Zdecydowanie za tym nie przepadałem i zdecydowanie powinienem kupić nowe okulary. — A co, coś odwaliłem? Nie wiem, zarzygałem ręczniki, rozbiłem się o ścianę czy prawie utopiłem w wannie? — zapytałem, po raz kolejny parskając śmiechem i sięgnąłem przy tym po krople do oczu. Których też nienawidziłem.
Z miarę ogarniętymi oczami zerknąłem na czarnowłosego, aktualnie schowanego za "dymną" zasłoną słabego wzroku, czekając na jakąkolwiek reakcję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis