czwartek, 28 grudnia 2017

Tragikomedia [13]

— Wal się, Królewno Śnieżko. — Wiedziałem, to przecież od samego początku było oczywiste, że będzie zdychał. Zwłaszcza, że pamiętałem, co się działo, gdy pierwszy raz zalał się w trupa, jeszcze na tamtej imprezie z początku roku szkolnego, to zwyczajnie nie mogło skończyć się dobrze, nikt nie był tak głupi, a czasem Foma zapominał, że jest hiperinteligentnym aktywistą z zapędem do dziennikarsko-fotograficznego smykadła.
Ma za swoje, ale jakoś nie potrafiłem się zmusić do "A nie mówiłem", widząc w jakim stanie jest jego ciało. Za to profesorek-ćpun również zapłaci, oj tak. Kto normalny puszcza przez las i całe miasto zalanego w trzy dupy ucznia?
No, tak. Amadeusz pieprzony Remus. 
— Dexter... Czy możesz przynieść jakieś lusterko? I krople do oczu z mojej kosmetyczki? — Przewróciłem oczami, czego nie mógł widzieć i ruszyłem do łazienki, zabrałem z niej wszystkie potrzebne rzeczy i wróciłem do chłopaka, kładąc od razu cały asortyment na pobliskiej szafce nocnej i podając Fomie szklankę z wodą. 
— Musimy pogadać — zakomunikowałem hardo, wpatrując się w jego zaspane, czerwone, podkrążone i jednocześnie skacowane oczy. — Poważnie porozmawiać. Zacznę od tego, że pierdolony Remus będzie wieczorem martwy, ale to raz. Dwa, co pamiętasz ze wczoraj? Dokładniej z akcji łazienkowej? — Zmarszczyłem brwi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis