środa, 13 grudnia 2017

Stawiam na Kota [0]

Minęło już tyle czasu... Całe pół roku spędziłam, błąkając się po szkolnych korytarzach i starając się nie zwracać niczyjej uwagi — nawet mi się to udawało, ale to nie zmieniało faktu, że właściwie nie orientowałam się w tej szkole bardziej, niż na początku. Potrzebowałam jakiejś osoby do pomocy na stałe, kogoś, kto pomoże mi się zorientować w szkole i ogólnie w życiu, potrzebowałam przyjaciela... mentora. Tak, to jest to — gdzieś czytałam, że trzecioklasiści mogą wziąć pod swoją skrzydła nową osobę. Chociaż ja przecież nie byłam już taka nowa... No i była raczej mała szansa, że ktoś zechce się zaopiekować właśnie mną. Cóż, w każdym razie spróbować nie zaszkodzi. Tylko w sumie nie mam pojęcia, do kogo się z tym zgłosić... To może nie być takie proste. Hmm, pomyślmy, Foma coś tam pobrzękiwał o jakimś samorządzie, że niby trzeba podejść w razie problemów. W takim razie moja sprawa też się chyba kwalifikowała. Dobra, Alex, spokojnie, wdech, wydech, po prostu podejdź do tego pokoju, zapukaj i się zapytaj. Jakby to było takie proste.
~*~
Stałam pod drzwiami do wspólnej świetlicy. James — przewodniczący, który okazał się nie być taki straszny — jakimś cudem znalazł kogoś, kto zgodził się być moim mentorem. Właśnie miałam się z tym kimś zapoznać. Teraz się już z tego nie wyplączesz. Cóż zobaczymy czy będzie miły i czy dam radę się z nim dogadać. A nawet jeśli nie, to może mimo wszystko uda mi się wyciągnąć z tego coś dobrego. Zawsze szukaj pozytywnych stron...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis