niedziela, 3 grudnia 2017

Rozgrzewające napoje oraz nocne rozboje [2]

I oto obok mnie usiadł nauczyciel pokryty tatuażami, Amadeusz Remus, ten od sztuk artystycznych i ten, na którego czasami spoglądała Heather. Heather... Gdzie jesteś, kiedy tak bardzo jesteś potrzebna?
Siedział obok w koszuli w mopsy czy francuskie buldogi (po prostu psy z krótkimi paszczami), uważnie studiując mnie swoimi dwukolorowymi oczami. Lub nie studiując, a po prostu się gapiąc, podczas gdy ja patrzyłem na niego z przerażeniem w zielonych oczach, bo w końcu nauczyciel przyłapał mnie na piciu. Nauczyciel, pieprzony nauczyciel, dlaczego zawsze miałem takie szczęście?
— Zgaduję, że Jack Daniels — mruknął, spoglądając na złotą ciesz, połyskującą w szklance, którą trzymałem w drżącej nogi. A kij wie, co ja piłem? Wiedziałem, że whisky i to całkowicie mi wystarczało na tę chwilę, bo i tak gustowałem w winach. Jego palce musnęły te moje i w kilka sekund podstawiał szklankę pod swój nos. — No tak, tylko to dostaje się w barach. Uważam, że z popularniejszych i tak lepszy jest Jim Beam, albo Ballantine's, a Jacek lubiany jest tylko przez markę. — Oddał mi szklankę, po czym ja wziąłem jak najszybciej kolejny łyk rozgrzewającego napoju, a on sam poprosił o alkohol dla siebie.
Opuściłem wzrok, westchnąłem, bo co miałem innego zrobić? Zostałem przyłapany, więc zostało mi tylko dopić złotą ciesz z nauczycielem, aby następnego dnia spotkać się z Mińskim, a tej nocy jeszcze z Dexterem. I chyba bardziej bałem się tego drugiego.
— Wiesz, Przewalski, swoją działalność mógłbym skwitować w dokładnie ten sam sposób, ale jakoś tak mam to głęboko w dupie — stwierdził z kamienną twarzą i odchylił się do tyłu, biorąc łyk. Westchnął, a ja poczułem jego dwukolorowy wzrok na mnie. — Zawód miłosny, problemy, czy może zwykła chęć oddania się alkoholowej symfonii?
— Problemy, dużo problemów — odpowiedziałem krótko i cicho, opierając łokcie na barze i przeczesując własne włosy. Dużo problemów, ale tylko jeden, który sprowadził mnie tutaj. — No i chęć wypicia, bo dosyć dawno tego nie robił... — Przerwałem, bo doszło do mnie, jak dziwnie mogło to zabrzmieć. Przecież nawet pełnoletni nie byłem. — W sensie... Ygh, w sensie takim, że nigdy nie zapijałem problemów, a teraz po prostu jest mi to potrzebne. Tyle — warknąłem, choć nie miałem nic do zarzucenia nauczycielowi, przez co po chwili znowu złagodniałem. Mogłem być zły tylko na siebie. — A pan?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis