niedziela, 3 grudnia 2017

Wyznania [nie]romantyczne [9]

Spuściłam wzrok, kiwając głową i szczelniej zakryłam się kocem, jakbym tym ruchem mogła się pozbyć wrażenia, że wyimaginowane szpilki wbijają mi się w stopy, a z nieba spada doniczka. Znajome uczucie chłodu, mało mające wspólnego z temperaturą otoczenia. Zimno, od którego chce się płakać, którego nie można się pozbyć gorącą herbatą, bluzą czy kocem. Paskudne. Wyprostowałam się i trochę odsunęłam od Hortensji, kuląc się, żeby zebrać choć odrobinę ciepła. Było jeszcze zimniej. Gdy tak się wierciłam i owijałam szczelnie kocem oraz szaliczkiem, prawdopodobnie wyglądałam jak poczwarka w kokonie. Od stóp do głowy w kocu, jedynie twarz nie była zakryta, bym mogła oglądać dalej.
— Albo sami nie chcą być dręczeni — dodałam cichutko, powstrzymując ciężkie westchnięcie i upiłam łyk letniej herbaty, wlepiając oczy w ekran.
Zdecydowanie za dużo rzeczy kojarzyło mi się z rodziną, a potem zachowywałam się, jakbym zobaczyła trupa. No, może nie do końca, ale prawie, niczym w koszmarze na jawie. Za dużo tej mgły.
Uniosłam kąciki ust w bladym, acz mimo wszystko uśmiechu, gdy film się skończył, a królik i lis wiedli swe szczęśliwe życie jako partnerzy. Lubię happy endy. Szkoda tylko, że są mało realne i przeważnie nudne, ale je lubię. I prawdopodobnie jestem teraz zazdrosna.
— To jaki film teraz? I nie eliminuj od razu bajek. Jestem strasznym smarkaczem, więc będę o nie walczyć — powiedziałam, poszerzając uśmiech i wykorzystałam przerwę na dolanie herbaty do filiżanki.
"Może to koniec naszego świata, ale nie twojego, Jaśmin."
Skrzywiłam się, gdy rozlałam trochę herbaty, ponieważ ręka mi zadrżała. Po moich palcach spływał ciepły napar, a jednak nadal było zimno. Paskudnie zimno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis